Pierwszego września 2004 roku udałem się na rozpoczęcie roku do szkoły podstawowej. Jak przystało na pierwszego września, cieszą się rodzice, że pociechy wracają do zajęć, a smucą się same dzieci z końca wakacji, pocieszając się jednak, że za 10 miesięcy kolejne.
Jaki był ten dzień, nie pamiętam dokładnie. Pamiętam jednak, że w mediach pojawiła się zatrważająca informacja o ataku terrorystycznym na szkołę podstawową w Rosji. Terroryzm i szkoła podstawowa? Brać dzieci i nauczycieli za zakładników? Tak właśnie było.
Gdy po kilku dniach nie udało się dojść do porozumienia, antyterroryści weszli szturmem do szkoły, czym zakończyli trwający koszmar. Zginęło blisko 400 osób włącznie z terrorystami. Zginęli wszyscy, prócz dwóch. Jeden z nich miał zbiec i jego tożsamość jest nieznana, drugi z kolei odsiaduje wyrok dożywocia.
10 lat po tragicznych wydarzeniach, rosyjska telewizja RT przygotowała materiał „Listy do terrorysty”, w którym rodzice straconych dzieci piszą do więźnia listy, potępiającego jego zachowanie i pytające – dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś? Jak byś się czuł, gdyby ktoś zabił twoje dziecko?
Pytania te w większości pozostały w reportażu bez odpowiedzi.
Zapytałbym się tego kogoś, dlaczego jego rodzice nie byli za aborcją, bo to cud, że takie coś jak on jeszcze żyje A i szkoda tych dzieci, tyle mieli jeszcze do przeżycia, tyle wspaniałych chwil, a jednak tego nie mogli dożyć bo jakaś armia debili coś musiała odwalić ;-;
Armia to trochę dużo powiedziane.
Pierwsza część Twojego komentarza sorry, ale jest słabym żartem. Po 10 latach wątpię, żeby bliskim chciało się go wyzywać czy równać z błotem ripostami wziętymi z gimnazjum. W nich siedzi coś więcej. Coś czego ktoś postronny nie jest w stanie zrozumieć i raczej ma małe prawo oceniać.
Swoją drogą nie wiem czy potrzebna była ta akcja z listami. Dla rodzin najważniejszy jest spokój, a nie rozdrapywanie ran czy robienie z oprawcy „bohatera” programu telewizyjnego. Wiadomo, ku pamięci i przestrodze, ale czy faktycznie to potrzebne? Po materialnie widać, że dla rodzin jest jeszcze zbyt wcześnie, by o tym mówić, a od samego oprawcy nic pożytecznego się już raczej nie usłyszy.
Rzeczywiście, takie pisanie listów na wizji to prowizorka i może zostać odebrane jako robienie z oprawcy bohatera. Jednak nawiązanie do tego materiału było przybliżenie emocji jakie towarzyszą rodzinom oraz wyjątkowy fakt, że zginęli wszyscy terroryści, poza tym jednym ew. dwoma.
Swoją drogą, czy kiedykolwiek w takiej sytuacji będzie można stwierdzić, że już nie jest za wcześnie by o tym rozmawiać? Wydaje mi się, że dla poszkodowanych będzie zawsze za wcześnie.