Amidakuji Knight recenzja
0

Zauważyłem, że gry na komórkę, które nie przechodzą w tryb panoramiczny, a wyświetlają obraz na „portrecie”, są na ogół grami prostszymi i gorszymi. Amidakuji Knight (musiałem nazwę skopiować, sam napisać nie dam rady) od tej reguły nie odstaje.

Gra mnie zaciekawiła, więc postanowiłem ją wypróbować. Polega ona na przejściu kilkunastu (odpowiednio 25, 50, 100 dla 3 map) poziomów pod rząd, zabijając po drodze stworki, zbierając złoto oraz wchodząc w pokrzywy .

Prostota gry polega na zastosowaniu reguły spolszczonej jako „noga ducha”, po japońsku… Amidakuji. Polega ona na tym, że każdy poziom to tak naprawdę labirynt, w którym mamy 5 wejść i 5 wyjść, przy czym każde wejście-wyjście jest ze sobą w jednoznaczny sposób połączone. Niby nic trudnego, jeśli widzi się planszę, ale cały trik polega na tym, że labirynt jest widoczny przez ułamki sekundy, potem zasłania go mgła i musimy liczyć na nasze szczęście.

Jeśli zginiemy na którymś z poziomów, rozpoczynamy grę od nowa z tym, że za zarobione złoto ulepszymy miecz i zbroję, a także kupimy kilka lekarstw dla bohatera. W trakcie poziomów zbieramy punkty doświadczenia, które wymieniamy na nowe umiejętności, ale nie są one zapisywane, rozpoczynając grę zawsze od zera.

Grafika jest rysunkowa, dosyć przyjemna dla oka. Muzyka w porządku, chociaż po którymś razie wolałem włączyć własną .

Na początku gra intryguje przez dosyć długi czas, potem pojawia się chęć rywalizacji i ukończenia poziomu. Prędzej czy później jednak, niestety, pojawia się frustracja. O ile pierwsze dwie mapy są do przejścia (chociaż i to trwa jakiś czas), przejście ostatniej mapy jest niemalże niemożliwe, gdyż wymaga dużo szczęścia oraz świetnego ekwipunku, który jest bardzo drogi i na który można tygodniami (latami?!) zbierać złoto.

Jeśli więc ktoś z was planuje w grę zagrać do końca, nie obejdzie się bez wspaniałego czutu jakim jest LuckyPatcher, zastosowanego do zakupu wirtualnego złota.

Twórca gry uznaje, że fabuła wzorowana jest na grach z lat osiemdziesiątych. Nie można się z tym zgodzić, bowiem historia jest prosta, krótka (jej rozpisanie powinno zająć jedną kartkę zeszytową A5) i w żaden sposób nie jest ze sobą powiązana.

Mój werdykt: 3+/5. A mogło być lepiej!

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and