Da powrót
4

Było trochę cicho.

Ostatnimi czasy coraz mniej potrafię znaleźć czasu na pierdoły, na które kiedyś miałem od groma czasu. Dorosłość czy starzenie? W dziale „Na luzie” w CD-Action wypisano kilka przykładowych sytuacji, które oznajmują nam, że nasza młodość przeminęła. Moimi ulubionymi były:

  • Co słyszysz od swoich rodziców, 21 lat – młoda jesteś, 22 lata – młoda jesteś, 23 lata – młoda jesteś, 24 lata – młoda jesteś, 25 lat – MASZ MĘŻA? MASZ DZIECI?;
  • Gdy dzieci sąsiadów mówią ci „Dzień dobry”;
  • Gdy będąc na plaży widzisz młode dziewczyny w bikini i twoja pierwsza myśl to „oby użyły kremu przeciwsłonecznego”.

Nieco ponad rok temu o tym czasie, na początku lipca 2016 roku, obroniłem swoją pracę magisterką. Zwieńczyłem długie lata nauki fajną oceną końcową, ale trzeba było patrzeć w przód, bo za siedzenie na tyłku nikt nie płaci, a portfel w szwach nie pękał. Potem się okazuje, że skończyłeś studia, które niby są potrzebne, a pracy po nich nie ma. Przynajmniej w kwestii miłości mi się powiodło, bo spojrzałem na osobę, która zawsze gdzieś przy mnie była jakoś inaczej – ale dwa miesiące wcześniej byłem jeszcze samotnikiem, dla którego nikt na horyzoncie nie czekał, a jakoś sam też niewiele robiłem.

TL;DRponad rok temu byłem bezrobotnym po studiach, samotnym, z groszami przy sobie i prawie już bez dachu nad głową (akademik się kończył, a nowe zakwaterowanie powinno zależeć od miejsca pracy).

Czy mnie to przerażało? Ani trochę. Wiedziałem, że sprawę trzeba przycisnąć. Nie można narzekać, trzeba działać. Jeśli nie wpuszczą cię drzwiami, wchodzisz oknem.

Miesiąc później miałem już pracę, nowe miejsce zamieszkania, ale portfel płakał coraz bardziej. Pierwsza wypłata niska, bo byłem zatrudniony od połowy miesiąca, ale ponieważ mądre gospodarowanie miałem wpajane od lat i także na studiach nauczyłem się, jak właściwie obracać pieniądzem, to nie miałem problemu z dotrwaniem do kolejnej, już normalnej wypłaty.

A jak jest dziś? Dziewczyna została narzeczoną i planujemy imprezkę z białym welonem . Ja spełniam się zawodowo, a gospodarność pieniądzem sprawiła, że stać mnie było na zakup (i utrzymanie!) samochodu i innych rzeczy, ale wymieniać nie będę, bo chwalipiętą być to nie moja cecha. Puenta – przez rok czasu moje życie wskoczyło na szybkie obroty, ale jestem zadowolony.

Oczywiście coś za coś – szczerze to nie wiem kiedy ostatni raz GTA VC odpalałem. Moje ulubione GTA! Tak bardzo lubiłem grać i dłubać przy tym. Dziś nie ma kiedy, bo po pracy wolę rozrywkę (np. bitki wrestling na padzie) niż kolejne zadania i czytanie komentarzy hindusów na YT jak moje mody nie działają.

Ostatnio mam troszkę więcej czasu i mogę wieczorem godzinkę poświęcić na wszystko, co nie zrobiłem wcześniej. Tego jest rzecz jasna multum i pewnie lada moment wypadnie coś, co spowoduje, że będę musiał wszystko rzucić w kąt i wrócić… Kiedyś. Hej, od roku chciałem sprawdzić czy mi GG jeszcze działa i w ostatnią niedzielę się to udało ! Pozdrawiam Emila i Czabana!

Ale wiecie co?

Pewnego razu zjechała się śmietanka dyrektorska i mieliśmy zaplanowane wyjście na piwo. Nie powiem, skończyło się „chlańskiem”, ale ok. Od razu po skończonej pracy zamówiliśmy taksówkę, która zawiozła nas wprost do baru. Wiecie co wówczas usłyszałem? „Ciesz się życiem, ciesz się, że od razu po pracy taksówka zawiezie cię do knajpy i możesz wypić piwo”. Po prostu ŁOŁ, taki „se” tekst, a ile w tym prawdy! Podczas gdy niektórzy tyrają za grosze, mają masę problemów, mają zastój w życiu lub po prostu im nic nie wychodzi, ty czerpiesz z życia to co najlepsze. Tylko musisz zdać sobie z tego sprawę.

Trochę zboczyłem z toru w tej notce, a już pora ją kończyć.

Dodam tylko, że przy pisaniu w pewnym momencie towarzyszył mi fragment tej piosenki:

Comments
  • Piterus 3 października 2017 at 20:28

    Cóż, gratulacje, powodzenia i oby ci się wiodło tam

  • emil 3 października 2017 at 20:48

    Ja jestem w podobnej sytuacji jak ty, z tym że ja mam swoją wybrankę, jakiś tam grosz odłożony a nie mam pracy no i ostatni rok studiów zwieńczony magistrem przede mną. Cóż mogę powiedzieć, mogę podpisać się obiema rękami pod tym co pisałeś. Pamiętam jak kiedyś pisałeś że „Ja to już nie mam czasu na gry i w ogóle”, w sumie dziwne mi się to wydawało bo ja to lubię sobie zagrać w coś od czasu do czasu, (np w niedzielę z Czabanem sobie w Dirta 3 graliśmy na MP, zabawa przednia). Tak przechodzenie jakiejś gry to już nie bardzo, ba jakiś MP i grać regularnie jest nierealne, nie chce mi się po prostu mimo że mam na to czas

  • NC 5 października 2017 at 18:51

    Co do „Ja to już nie mam czasu na gry i w ogóle”, to sprawa wyglądała tak:
    Mam luźne godziny pracy, ale najczęściej pracuję +/- 8-16. Tak jak napisałem w komentarzu pod „Grosz w te”, jeśli wracałem autobusem i akurat zwiał mi sprzed nosa (a tak zdarzało się często, obojętnie o której wychodziłem z pracy), podróż mogła zająć nawet 50 minut. Czasem warunki przewozu porównywalne do przewozu bydła tzn. napchane i duchota w środku. Jesteś więc na mieszkaniu już zmęczony, jakiś obiadek (mistrzem kuchni nie jestem i nie będę, ale mam dobrą duszyczkę, która mnie w tym będzie wyręczać ) polegający na odgrzaniu czegoś, ugotowaniu czegoś czyli po chwili mogłem już jeść. Po jedzeniu przynajmniej chwila oddechu. Masz wtedy godzinę 17:30 – a jeszcze nic nie zrobiłeś!

    Potem były na ogół zakupy lub prasowanie, lub pranie i sprzątanie. Jak skończyłem, to szykowałem śniadanie na kolejny dzień, poszedłem się myć i była godzina 19-20! I co tu chcesz robić, jak dzień się skończył, a jutro do roboty? Z dziewczyną sobie dziennie rozmawiałem przez telefon, średnio godzinę, więc właściwie poczytałem gazetę/książkę/internet i szedłem spać.

    Były czasem dni (szczególnie zeszły rok o tym czasie), że właściwie 5 dni w tygodniu tak wyglądały. Kiedy chcesz mieć tu czas dla siebie? A już dramatem było, jak na łikend nie zostawałem, tylko jechałem w rodzinne strony albo do swojej. Znowu sobota i niedziela wyrwane z życia + pakowanie w piątek. Takie „z deszczu pod rynnę”.

    Dlatego tym bardziej doceniam, że mogę w max 20 minut śmignąć z roboty do domu autkiem, odgrzać coś do jedzenia w robocie albo do stołówki iść i jestem właściwie o godzinie 16 na mieszkaniu po obiedzie – kolosalna różnica. Nawet jeśli muszę coś porobić, to właśnie po godzinie 18 mam czas dla siebie. I póki co z tego korzystam.

    Ale łikend poza domem dalej destabilizuje cały tydzień ;P .

  • Stoku 24 lutego 2018 at 21:00

    Ja z wiekiem nauczyłem się robić wszystko za jednym razem, a później mam czas na przyjemności w domu jestem ok 15:15 (15min rowerkiem) prysznic i jeśli jest pranie do puszczenia to przy okazji biorę je ze sobą, a w międzyczasie odgrzewa się już obiad albo gotuje się woda. Jak wyjdę z łazienki, to od razu do kuchni, wrzucę np. makaron i w trakcie gotowania zrobię śniadanie do pracy, rozkładam obiad i myję naczynia. Zanim lekko przestygnie, to naszykuję rzeczy na rano, zjem i jest 16-16:30 – zostaje mi ok 5-6godzin wolnych, ale też dopiero o 18 zaczynam robić coś dla siebie, bo po jedzeniu lubię odpocząć

    Jeśli chodzi o zakupy, to staram się mieć wszystko i doposażać się „przy okazji” lub „po drodze”, a większe robić raz na jakiś czas, np w dzień wolny.

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and