Młody, to może?
0

Ostatnio spotkałem się z kolegami ze szkolnej ławy. Zorganizowanie kilkuosobowego spotkania, gdy każdy w innym miejscu i każdy ma inny wymiar wolnego czasu stanowi nie lada wyczyn (warto jednak dodać, że wszyscy na dzień dzisiejszy nie są żonaci, więc przynajmniej jedna przeszkoda do spotkania mniej ), ale gdy w końcu, po wielu podejściach, spotkanie dochodzi do skutku, nie potrzeba nawet promili by fajnie spędzić wieczór i pogadać jak każdemu się powodzi oraz powspominać jajca z czasów szkolnych.

Zawsze ciekawie posłuchać, co u każdego w życiu się wydarzyło od naszego ostatniego spotkania. Jakby nie patrzeć, wszyscy byliśmy w jednej klasie, więc mieliśmy teoretycznie ten sam start i te same szanse na osiągnięcie sukcesu, który każdy będzie na swój sposób interpretować. Wtedy, mądrzejszy już o doświadczenia życiowe, każdy jest w stanie sam ocenić czy dokonał słusznych decyzji po szkole.

Jeden z kolegów złapał robotę w ciekawej branży z dobrymi zarobkami – dżentelmeni oczywiście o pieniądzach nie rozmawiają, ale wystarczy spojrzeć samochód jaki niedawno kupił oraz wziąć pod uwagę to, że w wieku 25 lat zaczął przebąkiwać o budowie domu (!!! – co prawda do budowy jeszcze rzecz jasna daleko, ale ja mogę w tej samej chwili jedynie snuć marzenia o własnych czterech kątach). Jednak coś za coś. W porównaniu do osoby pracującej w dni robocze po 8 godzin, kolega wyrabia 150% normy. Praca tylko na dwunastki, czyli zmęczenie ogromne, a z dnia nic nie pozostaje. Co kilka miesięcy zmiana miejsce zatrudnienia. Dni wolnych tyle co kot napłakał plus brak dni urlopowych. Dostępność pod komórką obowiązkowa.

O ile zapewne niejeden z nas zamieniłby się z nim sytuacją życiową, tak trudy, jakie należy przełknąć, by tą sytuację utrzymać, są już dla wielu nieakceptowalne.

Z jednej strony mamy schemat „młody, więc może zapierniczać”. Rodziny własnej nie ma, zobowiązań żadnych, jest ambitny, a ma okazję po szkole dorobić się góry pieniędzy, więc tyle chyba jest w stanie się poświęcić (?). To jeden z czynników, dla których np. projekty Elona Muska wypalają – koszty tnie się przede wszystkim na produkcji oraz pracownikach, którymi zostają młode osoby po studiach, które mogą się pracy w zupełności oddać (o tym tu oraz tu). Wychodząc z takiego założenia, młody człowiek wręcz powinien zapierniczać, póki ma okazję (i korposzczury będą nawet pisać artykuły o tym, jednocześnie przecząc sobie ideą łork-lajf-balans), bo 30 lat to już dziadek i nikt go nie będzie chcieć.

Znam jeszcze kilka osób, którzy podobnie w życiu postąpili, bo ich celem było dorobienie się. Nie mam z tym problemu, o ile w odpowiednim momencie powie się… STOP!

Podstawowa sprawa – człowiek po szkole wkracza w dorosłość z pełnią sił, więc dlaczego ma swoje najlepsze lata oddać za darmo pracodawcy? Dlaczego taki człowiek nie może mieć hobby, miłości, czasu na piwo w gronie znajomym, odwiedziny rodziny, tylko ma być 24/7 do dyspozycji pracodawcy? Czy warto płacić taką cenę w zamian za pieniądze? Uważam, że nie warto. Gdy taki człowiek w końcu powie STOP i powie to za późno – obudzi się z ręką w nocniku. Z kupą szmalu, ale ze zmarnowanymi latami życia.

Taka jest prawda, nieprawda, i innej prawdy nie ma.

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and