Studenci to nieuki bez ambicji?
0

W październiku poruszyłem temat bezrobotnych studentów. Powodem zajęcia się tym tematem, była jedna z debat telewizyjnych. Debata jak każda inna – każdy mądry, wie co robić, a po zakończeniu emisji uczestnicy rozchodzą się do domu i nikt nic nie robi.

Ja przyczyn dużego odsetku młodych, bezrobotnych osób po studiach wskazałem kilka – chora ambicja rodziców, aby dziecko robiło studia; łatwość dostania się na studia; wybór studiów bez perspektyw.

To jako przypomnienie. Pora na nowy trop, dlaczego po studiach jest duże bezrobocie.

Po pierwsze należałoby określić, dlaczego idzie się na studia. Dlatego, żeby się dalej kształcić, zdobyć „mgr inż.”, pracować w zawodach, które wymagają wykształcenia wyższego oraz aby wykształcić własną osobowość. Z żalem przypominam sobie zasłyszaną kilka miesięcy temu rozmowę w autobusie.

Bo my na studiach tylko imprezujemy. Jak sesja przyjdzie, to potem się dopiero coś tam pouczymy.

Ktoś mądry kiedyś stwierdził, że studiowanie kształtuje człowieka. Trzeba się z tym zgodzić, bo to wciąż młodzi ludzie, którzy mogą nie mieć wyrobionego charakteru. Nie dziwię się, że w niektórych krajach (patrz USA) pełną pełnoletność osiąga się dopiero w wieku 21 lat. Dopiero wtedy ma się poukładane w głowie. Nie w wieku 18 lat, a 3 lata później. Kiedy człowiek jest na studiach.

Jeżeli więc młody człowiek skończy studia z myśleniem „pracę wykonam w ostatnim terminie, do tego czasu zabawa”, jak jakikolwiek pracodawca ma takiego osobnika traktować poważnie?

Inna sprawa, która wydarzyła się na moim kierunku. Mieliśmy pewien ciężki przedmiot, wykłady opierały się o czystą teorię, a zadania wynikały wprost z teorii. Ćwiczenia do przedmiotu wyglądały w ten sposób, że nauczyciel sobie siadał, pytał kto ma coś przygotowane. Jako, że mało kto/nikt nie ogarniał, nastawała cisza. Czasem profesor się zlitował i sam zrobił jedno czy dwa zadania, licząc, że ktoś się zgłosi. Jednak dużą część zajęć przemilczeliśmy. Ah, ta niezręczna chwila, gdy w takiej chwili zaczyna ci wibrować telefon.

Z kilkudziesięciu zadań (jakieś 90), które otrzymaliśmy na listach zadań, zrobiliśmy niewiele. Gdy zbliżało się kolokwium, postanowiłem rozwiązać te, których nie ruszyliśmy. Nie potrafiłem. Poszukałem po książkach podobnych zadań, jednak jedynie garstka była podobna. W takim razie przeszukiwałem internet. Nic nowego nie znalazłem. Przełom nastał, gdy przetłumaczyłem treść zadań na język angielski. Pełno pytań na różnych forach o zadania, które ja potrzebuję! W ten sposób miałem na końcu niemal wszystkie zadania rozwiązane. Na początku odpowiedzi kułem, jednak po jakimś czasie zacząłem rozumieć skąd się to bierze. Kolokwia pozdawałem, egzamin zaliczyłem, byłem zadowolony z siebie.

Niestety, byłem chyba jedyna osobą, która wpadła na ten pomysł. Duża cześć osób z roku powiedziała nie rozumiem tego, nie, nie umiem, nie zrobię, nie dam rady. Poddała się bez walki. Efektem było niezdanie egzaminu przez 10 osób (co stanowi 30% mojego roku, więc dużo! Biorąc jeszcze pod uwagę, że to trzeci rok…).

Podobno chcieli zaskarżyć wykładowcę, że oblał ich celowo oraz, że oblał za dużo osób. Wybuchnąłem śmiechem. Rozumiem więc, że to wina nauczyciela, że jego podopieczni się nie uczą? Bo w końcu pozostałe 70% zdało, więc nie możemy mówić o „złym nauczania”.

Brak ambicji. Spotkałem się z tym już wielokrotnie. Najłatwiej jest się pogodzić, że czegoś się nie da, nie można zrobić. A gdy spojrzymy choćby na sylwetki znanych osób, którzy coś osiągnęli – oni nigdy się nie poddawali. Dostali w kość. Byli bez pomysłu. Jednak zmotywowali się. I osiągnęli sukces.

Zatem kolejna przyczyna bezrobocia – brak ambicji.

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and