Kartka z ślubnego notatnika 2
2


Niby szczęście, a wydatki…

Poprzednią część zakończyliśmy sytuacją, w której obie zakochane strony chcą formalnie zawrzeć związek małżeński.

Wydaje się, że dalej powinno pójść jak z płatka – udać się do jubilera po obrączki (proste lub wymyślne np. z rytmem bicia serca [???]), iść do urzędu stanu cywilnego załatwić papierkową robotę oraz, jeśli chcemy, by związek był zawarty po Bożemu, iść do księdza. Jakby nie patrzeć, wystarczyłoby ok. 3 miesięcy na to, by zostać mężem i żoną.

Stety-niestety, w polskiej tradycji przyjęło się, że jak ślub, to duża impreza weselna. A właściwie, to impreza ta jest ważniejsza od samego aktu małżeństwa (duży !). Patrząc na to chłodnym okiem – ty zmieniasz stan cywilny, a przychodzą jacyś ludzie zjeść, wypić i potańczyć. Dlatego wcale nie dziwię się, że co niektórzy decydują się na ślub w kameralnym gronie albo jadą na drugi koniec Polski czy świata, by w malowniczym otoczeniu z garstką najbliższych wziąć ślub.

Ale cóż, tradycja to tradycja i warto tradycje pielęgnować, bo bez nich życie jest zbyt szare. Zatem postanowione – robimy polskie wesele, czytaj, ludzie mają się bawić, muzyka grać, a wódka litrami lać.

Stąd też pierwszym krokiem w planowaniu ślubu jest… Znalezienie sali. Dopiero, gdy znajdziemy pasującą salę i mamy termin, może ruszyć machina, o której pisałem na początku.

Wybór sali może być albo bardzo prosty, albo bardzo trudny. Na pewno po zaklepaniu terminu będziecie jeszcze na wszystkie strony kombinować, czy podjęto słuszny wybór. Lepiej jednak nic nie zmieniać, bo prawdą jest, że jeszcze się nie taki narodził, co by mu każdy dogodził : ) i nie da się jednoznacznie stwierdzić, która sala będzie najlepsza. W jednej niby fajnie, ale czegoś brakuje, w drugiej to jest, ale nie ma czegoś innego, trzecia z kolei jest ponad nasz budżet… Rozumiecie.

Proponuję najpierw rozejrzeć się za miejscami organizującymi wesela w okolicach Panny Młodej (od razu zaznaczam, że stodoły i inne „fajowe” pomysły to nie mój gust). Największym idiotyzmem jest wybór sali w połowie drogi między Panem Młodym i Panią Młodą. Ma to może sens, jeśli jest to różnica, ja wiem, max 10 km? W każdym innym wypadku jest to nonsens. Dlaczego? Bowiem w ten sposób każdy musi dojechać, czyli musi być w rodzinie wyznaczony kierowca, a kto chce być kierowcą na weselu?

Rozejrzyjmy się zatem w niedalekiej okolicy, popatrzmy co oferują, jakie są warunki, jaka cena. Jeśli jesteśmy zdecydowani, zapytajmy o termin. Wtedy czasem może być zonk, bowiem czekanie rok-dwa na termin to już standard, ale coraz częściej rezerwacje są robione na trzy i więcej lat w przód! Rezerwacja takiego terminu wydaje się być irracjonalna pomijając sam fakt, że do tego czasu związek może się rozpaść : ). Te maksymalnie dwa lata każdy przeczeka, bo przygotowań jest naprawdę sporo, więc będzie co robić w międzyczasie. Ale więcej? Nie ma mowy.

Gdy już mamy termin sali, powinniśmy znaleźć zespół lub dj-a. Co kto lubi, ale muzyka na żywo, żeby tylko nie jakoś bardzo fałszowana, zawsze będzie lepsza od empetrójki.

Takie pomysły na muzykę też są…

Przy szukaniu grajków możemy ich szukać tak naprawdę w całej Polsce – dojadą, więc nawet jeśli jeden zespół odmówi, to znajdzie się inny. Jeśli chodzi o cenę, to zależna jest ona przede wszystkim od… liczby muzyków. Można mieć np. 3 muzyków za 3000 zł albo 5 za 5000 zł. W obu przypadkach na głowę schodzi po 1000 zł, więc dla nich zarobek ten sam. Różnica dla ciebie jest taka, że płacisz 2000 zł więcej plus jeszcze musisz każdemu zapłacić za talerzyk, by miał siłę cokolwiek ze swoich strun głosowych wydobyć.

Muzyka na weselu jest ważna, bo od niej zależy, czy będzie parkiet pełen gości, czy będzie martwy. Jeśli wybierzesz koncert smyczkowy albo wokalistów wykonujących utwory, które grane były na ostatniej dyskotece, masz gwarancję trupa. Oczywiście, tobie może się to podobać, ale przecież o to właśnie chodzi w weselnej zabawie – to goście mają się bawić, nie ty. Smutne, ale to już stwierdziliśmy na początku notki.

Jeśli te dwie części są ustalone, można ruszyć dalej. W przypadku ślubu kościelnego należy udać się do księdza odpowiednio wcześniej, by przedstawić go przed faktem dokonanym dotyczącym dnia i ustalić godzinę ceremonii. Ksiądz powinien być z parafii Panny Młodej chyba, że chcecie „zapłacić podwójnie”. On skieruje was na nauki małżeńskie, które wbrew wszelkim plotkom, o seksie nic nie mówią . Głównie jak należy traktować  przyszłego małżonka, czym jest miłość, dziecko i kalendarzyk. Więcej nie pamiętam . Na pewno nie jest to coś nie do przejścia.

I jeśli ty, czytelniku, uważasz, że teraz już będzie z górki, to w następnej notce dowiesz się, ile dodatkowych drobnych rzeczy jeszcze cię czeka…

Comments
  • Piterus 8 listopada 2018 at 21:57

    Abstrahując od całości – po wpisach na przestrzeni lat widać jak ciekawą drogę przeszedłeś pod względem poruszanych tematów. Od Vice City, innych gier, studiów, pracy aż do wpisów o małżeństwie. Robi wrażenie w sumie

  • NC 9 listopada 2018 at 13:10

    Chyba wszyscy przeszliśmy tą drogą albo jesteśmy w trakcie przechodzenia . Patrząc tak z perspektywy, to chętnie wróciłbym do zabawy z VC, ale jakoś nie potrafię. To, że nie ma za bardzo kiedy, to jedno, ale jak już mam czas i coś mnie pokusi o odpalenie VC, to nie czuję takiej satysfakcji i pociągu jak kiedyś.

    A szkoda.

    Jestem też mało aktywny na murzynie czy discordzie i po części widzę, że już nie mam też takiego natchnienia do pisania jak kiedyś. Wyszedłem z wprawy.

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and