Polonez – na zawsze w pamięci
3

Kamil „Polonez”
7.07.1992 – 31.08.2010

Środa, 1 września 2010. Tego dnia większość z nas zakończyła wakacje i wróciła do szkolnych ławek. Ja, NC, rozpoczynałem wtedy trzecią klasę w liceum ogólnokształcącym i hasło „matura” przestało być czymś odległym. Mój imiennik i rówieśnik Polonez w tym czasie spoglądał na mnie już z nieba, choć musiało minąć kilka lat, bym o tym wiedział.

Polonez był graczem m.in. Vice City Multiplayer, a więc gry, wokół której zrodziła się społeczność na tzw. „polskiej scenie VCMP”. Społeczność ta nie ograniczyła się do jednej gry, a wręcz przeciwnie – staliśmy się dla siebie kolegami do wspólnych gier i rozmów na najróżniejsze tematy. Wystarczy powiedzieć, że nawet dziś wciąż mamy do siebie kontakt mimo, że o VCMP już niejeden zdążył zapomnieć. Po prostu lubiliśmy się, mniej lub bardziej.

Do tej społeczności należał Polonez. Myślę, że mogę to wyraźnie zaznaczyć – lubiany przez wszystkich gracz, administrator serwera LittleWhitey’s (najważniejszego serwera w VCMP) i ktoś, kogo określilibyśmy po prostu mianem „spoko”. Nie przypominam sobie by się złościł, obwiniał kogoś, przeklinał – nie, to nie on.

Kontakt z Kamilem zaczął urywać się w sierpniu 2010 roku. Początkowo nie zauważyliśmy, że coraz mniej widujemy Poloneza. W końcu zniknął, ale nas to nie zmartwiło – zaczął się nowy rok szkolny, wolnego czasu mniej… Dopiero po kilku miesiącach, gdy więcej osób zaczęło zwracać się z pytaniem „gdzie Poldek” stwierdziłem, że należy go odnaleźć. Cokolwiek mielibyśmy w tym celu zrobić. Rozpocząłem mozolne przeglądanie archiwum czatowego IRC w poszukiwaniu informacji odnośnie jego osoby. Wtedy dopiero okazało się, że tak naprawdę mało co o nim wiemy. Nigdy nie mówił o sobie za wiele – dziś już wiemy, a przede wszystkim rozumiemy, dlaczego.

Mimo to udało się zebrać całkiem pokaźny materiał, który dokładnie przeanalizowano. Brakowało jednak informacji, które bliżej doprowadziłyby do rozwiązania sprawy, jak choćby dane osobowe. Nie traciliśmy jednak wiary w rozwiązanie sprawy. Wreszcie, całkiem niespodziewanie, pewnego dnia nastąpił przełom. Potwierdziły się nasze najgorsze obawy, że Kamila z nami już nie ma. Choć nie chcieliśmy w to uwierzyć, fakty mówiły same za siebie. Polonez zmarł z powodu choroby, która trapiła go od urodzenia. W grach musiał odnajdywać przyjemność i zapomnienie od problemów życia, a my mu to zapewniliśmy – i z tego powinniśmy być dumni.

Cały artykuł opisujący nasze poszukiwania został zarchiwizowany i dostępny jest tutaj. Archiwum chronione jest czterocyfrowym hasłem, które oznacza rok rozwiązania sprawy.

 


Księga kondolencyjna

Osoby chcące zostawić tu swój wpis proszone są o przesłanie go na discorda lub w formie komentarza, który następnie zostanie tu przesunięty.


Zawsze ciężko mówi się o śmierci kogoś, kogo znamy lub przynajmniej kojarzymy jedynie z Internetu, bo z jednej strony, „hej, w sumie się nie znamy”, a z drugiej wspólna gra, jaką w tym przypadku jest multi Vice City łączy nas bezpośrednio bądź też nie, mniej lub bardziej na długie godziny. Tak naprawdę nie wiadomo jak się do końca zachować, jest to ciężka sytuacja w rzeczywistości, podobnie tu, w Internecie, chociaż zupełnie innego rodzaju i skali.

Poloneza nie miałem okazji „poznać”. Zacząłem grać niecałe dwa lata po jego odejściu, ale już wtedy z rozmów ludzi, którzy grali nieco dłużej ode mnie, dało się wywnioskować, że jego zniknięcie nie było czymś standardowym, zwykłym tak jak chociażby w wielu innych przypadkach graczy, którzy przecież też ot tak przestawali grać czy znikali a nikt nie wnikał jakoś bardzo czemu. Osobiście kojarzyłem jego czy też jego nick jedynie z stron czy z filmiku na YT – szkoda w sumie, że materiał już spadł, zawsze była to jakaś pamiątka. Później poszukiwania przeszły na większą skalę, pojawił się ten artykuł u NC, chyba nawet parę osób zarówno z Polski jak i z zagranicy zainteresowało się tym tematem. Tak naprawdę mam wrażenie jednak, że wszyscy zdali sobie sprawę z czym mamy do czynienia dopiero w momencie gdy te parę lat temu sprawa się wyjaśniła, gdzie realnie zaczęliśmy mówić o Polonezie już nie jako o kimś z sieci, ale o faktycznej osobie, która faktycznie umarła. To mnie wtedy uderzyło, bo jak wspomniałem wcześniej, akurat ja czy wielu obecnych w VC:MP Poloneza nie znała, ale dla NC i ludzi, którzy byli w te poszukiwania zaangażowani był to po prostu dobry kolega, tak jak my teraz tworzymy różne internetowe znajomości i jakkolwiek wszyscy wiemy w jakich okolicznościach to się wyjaśniło, tak w sumie nie dziwie się że wtedy podjęli te starania, bo zarówno one jak i ich finał to coś, z czym moim zdaniem naprawdę trudno się zmierzyć.

Nie chciałbym tu popadać w górnolotne słowa, bo myślę, że też trochę nie w tym rzecz, ale chciałbym by generalnie każdy z nas, kto miał z tym tematem coś do czynienia, a szczególnie osoby, które realnie Poloneza znały, miały gdzieś tam w swojej pamięci miejsce i dla niego, nawet w dużo dłuższej perspektywie czasowej, gdzie VC:MP będzie już jedynie wspomnieniem z zabaw młodości. Ktoś kiedyś powiedział, parafrazując, że żyjemy tak długo jak długo żyje pamięć o nas i jeśli to wszystko ma mieć jakiś sens to niech będzie nim właśnie taka wirtualna cegiełka dla podtrzymania muru pamięci o nim. Oby tak było.

Piterus


18 lat… Tylko tyle przewidział Bóg dla Poloneza na Ziemi. Tylko 18 lat, ale nie beztroskich, a wypełnionych chorobą i cierpieniem.

Przy redagowaniu artykułu miałem nadzieję, że sprawa się wyjaśni choć nie ukrywam, że nie wyglądało to obiecująco. Szydzono z poszukiwań, na zasadzie „pójdziesz na policję i powiesz, że zaginął kolega z gry„? Rozumiałem to negatywne nastawienie, bo rzeczywiście konkretów było mało – ba, nie było ich wcale! Ale zbieg kilku okoliczności sprawił, że się udało. Do końca życia będę pamiętać moment, w którym poznałem prawdziwe imię i nazwisko Poldka. Czym prędzej wpisałem je w wyszukiwarkę, serce zaczęło bić szybciej, ręce drżeć. Moim oczom ukazała się strona internetowa parafii, a na niej ogłoszenia parafialne. Te, które kliknąłem – wspominały o rocznicy śmierci Kamila. Oblał mnie zimny pot. This is it.

Mimo wszystko gdzieś wewnątrz poczułem ulgę, że sprawę doprowadziliśmy do końca. Nie da się ukryć, że najczarniejszy scenariusz był najbardziej prawdopodobny. Przerażające jest jednak to, że Polonez był na pożegnanie z tym światem gotowy. Do ostatniego dnia nie chciał nam powiedzieć o swojej chorobie. Nie chciał, byśmy traktowali go jako kogoś gorszego. Zapewne też nie sądził, że dowiemy się prawdy. Skala i rozmach poszukiwań pokazują, że Kamil nie był nam obojętny, a nawet więcej – był dla nas ważny. Bardzo ważny. I tak zostanie!

Dziękuję wszystkim, którzy pomagali w poszukiwaniach, była mobilizacja i zaangażowanie, po prostu wielkie dzięki.

Na koniec chciałbym poinformować, że nie będziemy kontaktować się z rodziną Kamila, aby nie rozdrapywać ich dawnych ran.

Polonez, do zobaczenia!

NC


Poznałem się z Polonezem jakoś w 2009 roku, gdy razem spędzaliśmy czas na serwerze LittleWhitey’s w VC-MP. Kojarzyłem go z wcześniejszych lat, gdy jeszcze był w MK. Nigdy nie mówił dużo o sobie, wiedziałem jedynie, że uwielbiał „Gwiezdne Wrota”, „Initial D” i bardzo dobrze pisał po angielsku, a jego wymarzonym samochodem była Toyota Corolla AE86 Trueno. Był niemalże non-stop dostępny na Xfire i IRC’u. W czasach gdy jeszcze większość mojego wolnego czasu pochłaniał komputer lubiłem z nim grać i świetnie się obaj bawiliśmy, mimo że Polonez był ode mnie 5 lat starszy. Niestety nie zdążyłem go poznać osobiście i trochę smutno mi się robi na myśl o tym, że już nie zdążę. Zapamiętałem go jako osobę dojrzałą, miłą, pomocną i koleżeńską. Możliwe, że kiedyś odwiedzę go, pomodlę się i zapalę znicz.

GRAND


Poloneza kojarzył chyba każdy grający w okresie 2007-9. Przegrałem z nim niejedną partię, częściej do zastania na LW niż polskiej scenie. Gdy NC rozpoczął śledztwo to w pierwszym momencie nawet nie myślałem, że nie żyje, „ot kolejny który kiedyś się nie zalogował w społeczności vcmp i zaczął własne życie”. Jednak pojawiały się nowe fakty, pamiętam jak siedzieliśmy na ircu i staraliśmy się omówić każdy możliwy wątek, tak z czystej ciekawości, wiele rzeczy było zagadkowych. Gdy NC wkleił wpis z dowodem na śmierć Poloneza to poczułem się bardzo niekomfortowo, jakby odeszła osoba, którą kiedyś znałem. Co ja więcej dodam, nie rozgrzebujmy już tego. A Polonez niech spoczywa w pokoju.

Emil

Comments
  • NC 1 września 2019 at 20:34

    Proszę o zachowanie powagi w komentarzach.

  • Piterus 1 września 2019 at 21:30

    Doceniam to, że doprowadziłeś sprawę do końca i że cały jej wynik przybrał finalnie akurat taką formę i ze podjąłeś takie, a nie inne decyzje. To dobrze, że teraz jak ktoś wbije w ten artykuł to będzie miał przede wszystkim wpis o nim, o tym jak był postrzegany, zapamiętany, a nie o poszukiwaniach, bo mimo że to również ważna kwestia to lepiej żeby została na dalszym planie.
    W samym wpisie swoją część napisałem, dziękuję za taką możliwość.

  • Larry 3 września 2019 at 19:30

    Witam. Widzę że konkretnie zajęliście się sprawą Poloneza, a że zaglądam co jakiś czas i tu i nie tylko tu, to postanowiłem że przybliżę to, co pamiętam bo miałem z nim styczność, a więc tak:

    Poloneza poznałem gdzieś po połowie roku 2007, trudno określić dokładnie. Pamiętam go głównie z LW, bo tam najczęściej bywał, wolał tam grać między zagranicznymi graczami, niż na polskich serwerach. Bardzo mało się odzywał, czasem napisał: ”xd” lub jedno jakieś tam zdanie, chyba że znalazł z kimś jakiś temat konkretny, to coś tam więcej się odzywał. Gdy w 2008 wstąpiłem do klanu TBP, poznałem go lepiej. Był tam wtedy CL, ja po jakimś czasie zostałem tam VCL, zaczęliśmy współpracować. On uznawał jako technikę walki w VC-MP, tylko i wyłącznie JUMP. Nie uznawał glitcha którego nienawidził, za to jumpem wymiatał bardzo dobrze. W TBP gdy współpracowaliśmy, nie lubiliśmy się, ja go napierdalałem, że nic nie robi jako CL, a on nie lubił mnie, więc potem mnie wypierdolił, to taka ciekawostka. Potem gdy Jea zamknął TBP, poszedł do zagranicznego klanu MK i sobie grał na LW najczęściej. Szkodliwy nie był dla innych, zachować się umiał w grze, choć osobiście go nie lubiłem, to jakoś stoczyliśmy pare walk na jumpa. O zmarłych się źle nie mówi, cóż tak widocznie musiało być. Tak na szybko, co sobie przypomniałem, to wam napisałem, dużo lat minęło, więc trudno dokładnie wszystko pamiętać. Mam nadzieję, że choć trochę rozjaśniłem wam jego osobę i coś tam pomogłem w tym artykule.

    Zdrówka wszystkim!

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and