Naprawa komputera – dzień ostatni?
0

Niedziela powinna być spokojnym dniem. Nie w moim przypadku.

Los robił mi cały czas na złość, nie pozwalając dokończyć prac nad przywróceniem komputerowi życia po burzy. Miałem już kopię danych zrobioną, internet tylko w telefonie. Pora zatem na wykonanie formatu.

Ale jeszcze wcześniej chciałem spróbować uniknąć czyszczenia dysku do zera. Przez telefon ściągnąłem m.in. Vistę Boot CD, która miała naprawiać problemy systemu. Potem zgrałem to na pendrajw, z pendrajwa do komputera, potem na płytkę i rozruch z płyty. Przekombinowane na maksa, ale skuteczne.

System z płyty uruchomił się, ale nie wykrył żadnych błędów. Przypomnę, że problemem był sterownik do płyty głównej. Nowa płyta główna do niego nie pasowała i system nie potrafił się uruchomić.

Mówi się trudno. W takim razie format i Windows 7. Nie było łatwo załatwić sobie płyty z Windowsem 7, gdyż… E… To była niedziela i sklepy komputerowe w mojej okolicy są zamknięte ;). Udało mi się jednak ściągnąć wersję elektroniczną przez… Y… Program zapewniający darmowe oprogramowanie Microsoft dla studentów, Dream Sparkle. Tak, dokładnie tak .

Ściąganie nie obyło się bez problemów, bowiem gdy już miałem jakieś 70%, nagle pobieranie samo się anulowało. Za drugim razem było lepiej. Instalator wgrałem na płytę tym samym sposobem co opisany wcześniej.

Rozruch z płyty, menu Windows 7, na razie spoko. Instalator wykrył moją Viśtę i pyta się, czy chcę zaktualizować. W sumie, to po co format? Spróbuję najpierw zwykłą aktualizację, jak to nie zadziała to będę formatować. Moim oczom ukazał się komunikat „jeśli chcesz zaktualizować, to uruchom Vistę normalnie i potem włóż płytę”.

Kurwa. Przecież nie mogę uruchomić systemu normalnie. Powrót do poprzedniego menu, w którym wybrałem jakąś inną opcję aktualizacji. Instalator zaproponował stworzeniu folderu Windows.Old, do którego wrzuci moją starą Vistę. Może być.

Potem był już etap właściwej instalacji, bardzo nudny i źle zrobiony. Przy instalacji XP na ekranie pojawiały się różne informacje związane z systemem, a na boku pasek informujący co się dzieje i ile mniej więcej czasu potrzeba do zakończenia. Przy Windows 7 nie wiadomo co się dzieje („kopiowanie danych”) i jest tylko śmieszny pasek pokazujący procenty. Co mi z procent, skoro ja nie wiem, czy mam czekać 10 minut czy 10 godzin?

Wreszcie udało się. Windows uruchomił się ponownie, konfigurowanie kont i mam pulpit z tapetą Windows 7. Do tego dysk C jest nieruszony i wszystko na swoim miejscu. W folderze Windows.Old znalazłem swój profil użytkownika z Visty, z którego cały czas jeszcze przenoszę potrzebne rzeczy. Większość programów działa, mimo że nie ma ich w rejestrze – ale to tylko ściągnąć instalki i wgrać w stare miejsca.

Bardzo fajnie wyglądała aktualizacja Frajerfoksa. Uruchomiłem, zamknąłem. Skopiowałem swoje ustawienia z AppData. Uruchamiam i mam dokładnie takiego samego Frajerfoksa jak przed awarią – wszystkie wtyczki, konfiguracje i otwarte strony. Tak możemy się bawić.

Obyło się więc bez formatu, więc nie mogę narzekać. Tylko dlaczego informatyk powiedział mi, że mam format wykonać? W sumie to jebać to teraz.

O samym Windowsie 7 na razie za dużo powiedzieć nie mogę, ale jakoś dużych różnic w porównaniu z Vistą SP2 nie widzę. Głównie zostały dodane rzeczy wspomagające prace – centrum akcji czy automatyczna konwersja pików w locie. Fajne jest pokazywanie postępu operacji, który zapełnia etykietę programu na pasku zadań. Nie podoba mi się za to cały pasek zadań, który musiałem sobie przerobić pod swoje widzi mi się.

Kolejnego dnia jednak nowy problem – Windows nie chce się uruchomić. Myślałem, że to w skutek wyciągnięcia z jednostki centralnej niepotrzebnego już drugiego dysku. Poszperałem w BIOSie, ale nic z tego. Pojawił się za to nowy komunikat, po angielsku: „BOOTMGR jest skompresowany. Naciśnij Ctrl Alt Delete aby zrestartować”. Komunikat nie miał dla mnie sensu, a po naciśnięciu kombinacji komputer zrestartował i doszedł do tego samego miejsca.

Poszperałem w internecie na telefonie i znalazłem swój nietypowy, ale dosyć popularny problem. Włączyłem kompresję NTFS na dysku, niby nic nadzwyczajnego. Ale ten ruch spowodował, że kompresji został poddany plik BOOTMGR. Dziwne, że Windows tego pliku nie ignoruje.

Rozwiązanie – rozruch z płyty instalacyjnej i uruchomienie narzędzia naprawy systemu. Ledwo jeden dzień mam system i już go naprawiam. Ale od tamtego czasu już wszystko działa. Szkoda tylko, że instalacją nowego Windowsa wykonałem już teraz. Chciałem kupić lepszy procesor i wtedy wgrać wersję 64 bit. Tak to znowu zostałem przy 32 bitach. I tak chyba zostanie przez najbliższy rok.

Od tamtego zdarzenia mam bzika na punkcie burzy. Wystarczy, że nadciągną czarne chmury, wiatr i deszcz, a w oddali słychać ciche grzmienie – ja już przymierzam się do wyciągnięcia kabli z wtyczek. Kilka dni po mojej awarii, równie niespodziewana burza zawitała do miejscowości obok, czyniąc jeszcze większe szkody w każdym gospodarstwie domowym w porównaniu do szkód wyrządzonych w mojej okolicy.

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and