Nie wiem, ale się wypowiem – GTA VI
6

No proszę.

Zapowiedź trailera? To przy okazji. NC dał nową notkę ! Ale właśnie o tym, co zelektryzowało wielu.

Wśród obecnej społeczności GTA można wyróżnić kilka grup graczy, znacząco różniących się od tych sprzed 10 czy 20 lat. Pierwsza z nich łyka jak młody pelikan każdą „plotkę” o GTA VI, nie wiedząc, że każdy na reddicie może się podpisać leaker i pisać, że dostał jakieś tajne info, które miał zachować dla siebie, ale niczym Prometeusz dzieli się z ludźmi, a miernoty redakcyjne piszą tylko na podstawie jednego wpisu setki artykułów o niesamowitych możliwościach VI.

Druga grupa widziała pudełko GTA VI na półce obok pudełek Half Life 3 oraz Beyond Good & Evil 2, po czym się obudziła. No bo co, w 2023 r gry w pudełku?

Kolejna grupa ma na to wywalone, gra w Online i kupuje shark cards, a jeszcze następna machnie ręką – co ma być to będzie.

Po 10 latach od premiery GTA V, w końcu dostaniemy oficjalny *kaszle* trailer nowej gry z numerkiem int++. Warto wspomnieć, że swego czasu był taki żart, że tylko Królowej Elżbiecie II dane będzie zagrać w kolejną iterację GTA. Królowa zmarła 8.09.2022 r, a 10 dni później mieliśmy możliwość na własne oczy zobaczyć wyciek filmów z GTA VI, nazywany największym wyciekiem w branży growej.

I właśnie wspomniany wyciek zaspokoił wystarczająco moją wewnętrzną ciekawość, co znajdziemy w GTA VI. Stąd też należę pewnie do niewielkiego grona osób, których ten nadchodzący trailer mało ciekawi.

Ale to nie jedyny powód, dla którego zapowiedź wypuszczenia trailera przyjąłem bez entuzjazmu. Rockstar pokazało, że nie traktuje nas graczy/konsumentów poważnie. Pamiętajmy o:

  1. Banie modów i straszeniu pozwami,
  2. Wciskaniu nam crapa, jakim był Trilogy Definitive Edition (swoją drogą nie odpuszczają, już niedługo wcisną nam go na komórki i klasyczne wersje wycofają),
  3. Pokazywaniu, że dziś model biznesowy gier jest inny niż na początku lat 2000 – chodzi o ciągłe wypuszczanie coraz durniejszych i oczywiście płatnych DLC, a nie o wydawanie bogatych w fabułę grę singleplayer,
  4. …a może jestem za stary i wiem, że u mnie nie pójdzie, dlatego zrzędzę?

Ciekawa analiza, wynika z niej, że ostatnią pełnoprawną nową grą Rockstara było RDR2, a wcześniej… GTA V.

Mimo to, podobnie jak w przypadku DE, pokuszę się o kilka wróżb z fusów, sprawdzimy później ile odgadłem

  1. Lokalizacją będzie Vice City (a nie np. fragment z niej, jak Los Santos w V). Choć oczywiście będzie to znacznie większe miasto od tego z 2002 r. Myślę, że hotele przy plaży na Ocean Beach pojawią się w grze i mogą być na trailerze, ale na próżno szukać będziemy Little Havana czy Little Haiti (po wszystkich przepychankach skutkujących wersją VC Haitian Friendly), z kolei jeśli pojawi się Escobar International Airport, to będzie to jedynie zapożyczenie nazwy. W większości będzie to nowa mapa.
  2. Tak, będzie dwóch bohaterów i będą się nazywać Jason i Lucia. Jadę na czutach, bo widziałem wycieki ? Jakie wycieki, przecież Rockstar wszystkie wykasował i dla nich nie ma tematu . Dlatego nawet nie zmienią imion.
  3. Lucia będzie narratorem trailera. Jasona pokażą, żeby ostudzić trochę nastroje, że baba bohaterem, ale raczej nie dadzą mu dojść do głosu.
  4. Na GTAF trailer zostanie rozmontowany na pojedyncze klatki, kadry zostaną powiększone jak w CSI i ludzie będą snuć domysły, czym jest ten zablurowany kwadrat. Is it a bird? Is it a plane?
  5. Nie będzie żadnych nawiązań do lat osiemdziesiątych. Podkład muzyczny będzie współczesny.
  6. Na trailerze nie pojawią się żadne postacie z kanonu GTA HD (a już na pewno nie z GTA 3D), ale potrafię sobie wyobrazić w grze Luisa Lopeza z TBoGT… Którego spotka taki sam los jak Johnny’ego z TLaD .
  7. W grze dostępna będzie do odblokowania koszula Tommy’ego, ale o tym przekonamy się przy premierze, czyli w 2025 r.
  8. Kolejne GTA, o ile powstanie, ujrzy światło dzienne około 2040 r. O ja cię! Ale wracamy do początku notki, taki jest dziś model biznesowy, GTA VI wkrótce po premierze będzie bombardowane DLC-ami, ale GTA V nadal będzie otrzymywać nowy content (oczywiście prócz singleplayer DLC). Te dwie gry będą aktualizowane równocześnie, aby wycisnąć jak najwięcej $$$ i myślę, że będzie jeszcze kilka lat aktualizacji dla V.

Przy okazji, polecam do poczytania mój wpis z 2019 r o liczbie bohaterów w GTA.

I ostrzeżenie od Trevora

Wow
3

Cześć, tak jakby dawno mnie tu nie było.

Rzeczywiście, ten wpis niżej o Defective Definitive Edition napisałem 3 listopada 2021 r. Może jeszcze ktoś pamięta czasy, gdy pisałem po 30 notek w miesiącu? Później starałem się pisać chociaż raz na miesiąc. Teraz zszedłem do raz na rok, uff, ledwie co, ale się udało

No nic, norma wyrobiona, do zobaczenie za rok

A tak na serio, postaram się coś więcej napisać niebawem.

Nie grałem, ale się wypowiem – GTA Definitive Edition
3

Za tydzień odbędzie się premiera GTA Definitive Edition, czyli remasterów GTA III, Vice City i San Andreas. O samej grze wiemy niewiele, mamy jedynie jedno wideo zapowiadające odświeżenie serii (w którym nie ma właściwie żadnego gameplayu, tylko cutscenki) oraz kilka ujęć miast, w których rozgrywana będzie akcja.

Kiepsko jak na grę, która ma lada moment mieć swoją premierę. A powyższe materiały pojawiły się raptem miesiąc temu, do tego czasu fani jedynie podejrzewali, że coś mogło być na rzeczy, po banach modów GTA i pozwie sądowym przeciw re3. Mimo, że nic o nowych-starych grach nie wiemy, wygenerowało tak wielki hype, że GTAForums odnotowało prawdopodobnie rekordy odwiedzin.

Skoro wszyscy nakręcają się odgrzanym po raz n-tym kotletem, poniżej kilka moich przypuszczeń co do nowego wydania. Jeśli coś się sprawdzi – przeczytaliście to pierwsi tutaj.

  1. Gra będzie rzeczywiście ładniejsza. Nie oszukujmy się, GTA 3 ma 20 lat i choćby użyć wszystkich możliwych dopalaczy (czytaj: modów), to w środku to wciąż to samo GTA. Kiedyś przeczytałem komentarz osoby, która grała w GTA 3 a potem przesiadła się na Vice City (ciekawostka, premiera VC była rok po wydaniu III – widział ktoś GTA 6?). Brzmiał on tak „ok, w VC są motory, ale przecież mogę sobie moda ściągnąć i mieć motory w III. Jednak gdy zagrałem w VC okazało się, że to nie to samo”. I zapewne tak samo będzie w przypadku DE.
  2. … ale na grafice ustawionej na high. Wszystkie pokazane na trailerze wodotryski będą dostępne, ale po wybraniu najwyższych opcji graficznych. Kto wie, może bez RTXa nie podchodź?
  3. Nowy silnik na starych oponach. Oryginalne GTA było projektowane z użyciem silnika renderware, który krótko po wydaniu SA został porzucony przez twórców (RW przejęte przez EA). Nie mniej jednak Rockstar wybierając silnik gry wiedziało, jakie oznacza to możliwości i ograniczenia, zatem tworzył całą zawartość pod ten silnik. Teraz będziemy mieć recykling, tzn. starą zawartość przeniesiono pod Unreal Engine i mam tu mocne obawy, czy nowy silnik poprawnie to obsłuży. Ale kogo to obchodzi, ekologia pełną parą.
  4. Pomijając kwestie graficzne, elementów grywalnych tzn. misji i różnego rodzaju znajdziek, będzie w najlepszym wypadku tyle samo. Chętnie bym zobaczył jakąś rozszerzoną zawartość o Darkela czy wątku miłosnego z Mercedes. Ale zobaczę co najwyżej tyle, co było w oryginalnych częściach (czytaj: Donald Love zniknie i mission passed). Spodziewam się, że będzie być może nawet mniej, skoro ocenzurowali flagę na koszulce Phila Cassidy’ego (swoją drogą: do dzisiaj nie wiedziałem, że ten symbol coś przedstawia). Wersja „haitian friendly” będzie zapewne w gratisie.
  5. Radiostacje będą okrojone o połowę. To jest więcej niż pewne. OK – może nie o połowę, ale na pewno sporo utworów wyleci i wszystkie gry na tym stracą. Podejrzewa się, że własnie dlatego nie dostaliśmy mobilnej wersji VCS, bo jest duży kłopot z prawami do muzyki… i wizerunku Phila Collinsa.
  6. Remaster pod mobilki dał już w kość. Wydanie wersji mobilnych naszych ulubionych części GTA było kamieniem milowym dla gamingu na kilkocalowych urządzeniach, bo pokazało, że dzisiaj telefony komórkowe umożliwiają zabawę w tytuły pecetowe sprzed kilku lat (uwaga: wszyscy obstawiali, że w 2018 r. wyjdzie mobilne IV). Oczywiście, w ramach tego, że zamiast klawiatury i myszki mamy dwa palce, trzeba było pójść na pewne ułatwienia. Gdy ktoś genialny wpadł na pomysł, żeby zrobić SA Remastered na konsolach, zrobili po najmniejszej linii oporu emulator wersji mobilnej (można sobie wyobrazić sytuację, że na ekranie TV są niewidoczne ikony akcji jak w wersji mobilnej, a naciśnięcie przycisku na padzie spowoduje symulację dotyku ikony) i skończyło się bardzo źle. Nikt nie ma zamiaru tego naprawić? Nie dziwcie się, bo…
  7. Rockstar to już nie ten sam Rockstar. Ciągłe odświeżanie GTA 5, brak jakiegokolwiek info o kolejnej części, naciąganie graczy na wydawanie kasy w trybie Online, wspomniane bany modów i pozwy sądowe. To już nie ten sam Rockstar co kiedyś, teraz są chciwi i liczą tylko na kasę, tak też będzie z DE. Wydadzą coś, co może będzie działać, a może i nie, nieważne, kasa wpadnie.

Osobiście nie czekam na DE, gdybym miał czas to może rzuciłbym okiem, chociaż mój komputer na to raczej nie pozwoli . Miałem natomiast okazję zagrać w reVC i powiem, że to było genialne. Projekt z przeogromnym potencjałem, chyba najważniejszy w historii sceny modów GTA. I tyle, przepadł.

Wojna polsko-polska
3


źródło: wPolityce

Miałem wiele pomysłów na wpisy, które można tu zamieścić. Uznałem, że temat który dzisiaj poruszę jest na tyle istotny i na czasie, że musi zostać opisany w pierwszej kolejności.

Tematem tego wpisu jest wojna polsko-polska. Ta wojna trwa cały czas, ale ilu z was dotknęła osobiście i o co na niej walczyliście? Ja niestety miałem tą przyjemność, że znalazłem się na jej froncie. A wojna poszła o temat tak błahy, że chciałoby się powiedzieć „I don’t give a F***”. A mimo to odbyła się. Skoro potrafimy wytoczyć sobie nawzajem wojnę o pierdoły, to pomyślcie jakie armaty wyciągniemy, gdy temat stanie się poważny.

A tą błahostką, o którą zaczęła się wojna polsko-polska w moim przypadku jest… spis powszechny. Tak, naprawdę o to.

Narodowy Spis Powszechny trwał 6 miesięcy, a zakończył się 30 września bieżącego roku. Szczerze, o spisie usłyszałem zupełnie przypadkiem, gdy był on na półmetku. Narracja, którą wówczas prowadzono brzmiała „spisz się, bo inaczej będzie kara 5000 zł i w trakcie spisu nie kłam, bo pójdziesz do więzienia”. Brzmi groźnie, a najbardziej w pamięć zapadły oczywiście pogrubione frazy. Spisać można się było na trzy sposoby, przez internet, telefon albo przez spotkanie się z domokrążcą rachmistrzem.

Do końca spisu było jeszcze daleko, więc postanowiłem na razie odłożyć sprawę na bok. Po jakimś czasie zobaczyłem na Internecie film, w którym wypowiada się mecenas Jacek Wilk (prywatnie mąż pani adwokat z Sędzia Anna Maria Wesołowska). Pan mecenas Wilk opowiedział o szczegółach spisu i okazało się, że kara, którą tak wielu Polaków się obawia, jest za odmowę przystąpienia do spisu. Natomiast co to jest odmowa? Odmowa to odmowa, czyli np. przychodzi rachmistrz, a ja go wyganiam i mówię, żeby się więcej nie pokazywał i nie słucham go, gdy mówi do mnie, że złoży wniosek do sądu. To jest odmowa. Jeśli natomiast nikt mnie nie odwiedzi, to nie mam komu odmówić, więc oficjalnie nie odmówiłem uczestnictwa w spisie, czyli nie ma konsekwencji. Być może trochę zawiłe, ale logiczne dla każdego kto skończył podstawówkę.

Mając tą wiedzę, spokojnie oczekiwałem na przybycie rachmistrza. Przez internet spisywać się nie będę (widzicie ile notek w tym roku tu wpadło? Myślicie, że jakbym miał do wyboru poświęcić wolny czas na pisania notki lub spis, to co bym wybrał?). Przez telefon, wiadomo, każdy może się podać za urzędnika i uzyskać wrażliwe informacje, więc odpada. Opcja z wizytą rachmistrza wydawała się być najsensowniejsza, chociaż uznałem, że także będę go weryfikował, bo każdy może się za niego podać, wydrukować plakietkę i uzyskać różne ciekawe informacje. Spokojnie oczekiwałem na przyjście kogoś, kto by mnie spisał, ale to nie nastąpiło. Żyłem spokojnie, aż nastał 30. września.

Od rana masowa medialna nagonka „tylko do dzisiaj można się spisać” i wizja kar spowodowała, że znalazłem się pod ostrzałem całej rodziny. „Dlaczego ty się jeszcze nie spisałeś?”, „masz na tyle pieniędzy, żeby mandat opłacić?”,  „przecież wszyscy się już spisali, czemu ty miałbyś się nie spisać?”. Moje argumenty o tym, jak spis przebiega i że kara jest nakładana pod pewnymi warunkami (choćby po wyroku sądu) nie przemawiały. Nie, nie i nie. Miałem pielgrzymki kolejnych domowników i telefony od rodziny, którzy powtarzali tę samą narrację. Trzeba się spisać, basta.

W końcu uderzyłem pięścią w stół. Ileż można tego samego słuchać.

Nie chcę brnąć dalej w szczegóły, ale dzień skończył się wzajemnym obrażeniem i na kilka godzin zostałem wrogiem rodziny (wiecie, brnąc dalej w tę narrację – nie byłem spisany ja i żona, czyli dwa mandaty, razem 10000!!!!111 jeden jeden). Wtedy zdałem sobie sprawę w jaką wojnę polsko-polską się wplątałem. My wszyscy w tych wojnach uczestniczymy cały czas, tylko być może tego nie zauważamy, bo znajdujemy się wśród „swojego obozu”. Wojnę natomiast prowokuje rząd – w końcu to rządzący w przekazach medialnych straszą konsekwencjami i mówią jasno „ten, kto się spisał to wzorowy obywatel, ten kto nie to zły obywatel”.

Spis powszechny, podkreślę jeszcze raz, to sprawa błaha i nie powinienem w ogóle o tym pisać, a jednak skala wojny jaka się o to wywiązała pokazuje, jak trudno jest robić coś innego niż wszyscy. Jeśli wszyscy twierdzą (oprócz ciebie i być może jakiś garstki osób), że ma być tak i tak, to ma tak też być. Bez myślenia, bez racjonalnych argumentów, bez dyskusji.

Idźmy dalej, zobaczmy co się dzieje z szczepieniami na najpopularniejszą chorobę świata. Mamy czwartą falę, a rząd cały czas podkreśla, że winni są niezaszczepieni, w telewizji pojawia się cały czas hasło, że w szpitalach jest 99% osób niezaszczepionych. Kolejny motyw do wojny polsko-polskiej. Nakręcamy spiralę, że kto się zaszczepił jest wspaniałym człowiekiem (bo chroni również bliskich), a kto nie, zasługuje na potępienie. Na całym świecie pojawiają się restrykcje, które obejmują wyłączenie osoby niezaszczepione, a osoby zaszczepione temu przyklaskują i popierają ograniczenia wymierzone „w tych drugich”. Jak tu nie zauważyć analogii do wydarzeń z ubiegłego wieku?

Przykładów wojny, kiedy sąsiad walczy z sąsiadem, kolega z kolegą, krewny z krewnym można mnożyć i nie będę ich tu więcej przytaczał. Apeluję do obu stron, nie dajmy się zmanipulować rządowi i nie walczmy ze sobą, bo nic nie osiągniemy. Ktoś chce się spisać? Proszę bardzo, ma do tego prawo. Ktoś nie chce? Proszę bardzo, ma do tego prawo. Ktoś chce się szczepić? Proszę bardzo, ma do tego prawo. Ktoś nie chce się szczepić? Proszę bardzo, ma do tego prawo.

Czy tak trudno to zrozumieć? Nasze decyzje powinny być świadome i odpowiedzialne, ale nigdy nie wymuszone. Ale przede wszystkim, nasze decyzje powinny być nasze, a nie czyjeś, w końcu my żyjemy swoje życie, a nie ktoś za nas! 

Do zobaczenia w kolejnej notce!

PS. Chciałbym dodać, że po mojej decyzji o wzięciu udziału w spisie powszechnym, niektórzy uważniej śledzili informacje w TV i przyznali mi po części rację, że mówi się o „karze za odmowę” i „może wynieść do 5000 zł”. Stwierdzili, że być może mam rację, ale czy na pewno, to już na tej podstawie nie mogli potwierdzić. Ale mi to w zupełności wystarczyło – moja krucjata miała choć trochę sensu.

PPS. Wiecie dlaczego cały czas mówi się „99% osób w szpitalach to osoby niezaszczepione”? Bo liczą od marca 2020 r… Czyli od momentu, gdy nie było nawet szczepionki.