Kartka z pamiętnika akademikowego 8
0

Na numerze 8 kończę tegoroczne „kartki”, ale w przyszłym roku być może będą się one jeszcze pojawiać .

Im bardziej na horyzoncie pojawia się sesja, tym mniej wolnego czasu mam. Nie tyczy się to oczywiście wszystkich w akademiku, bo inaczej byłaby grobowa cisza 24/7, ale mnie niestety tak, więc nie miałem też za bardzo możliwości udziału w „akademikowych przygodach”.

Chcę mleka!
Śmieszna historyjka, która przynajmniej w jakiś sposób wydłuży tę notkę. Pewnego wieczoru pukanie do drzwi. Otwieram, a na korytarzu stał taki jeden chłopak. Dziwny typ, jak przejdzie korytarzem to nigdy się nie odezwie gdy jest trzeźwy. Jak jest nawalony, to wita się z każdym i tamtego wieczora to nawet podał mi dłoń na przywitanie. Czuć od niego było cholernie. Pyta się mnie, czy mam mleko, bo trochę by potrzebował. No niestety, nie mam. Zamykam drzwi, ale słyszę, jak rozmawia z sąsiadem. Sąsiad mówi, że mleko ma. Ten cały ucieszony, „dobra, zaraz przyjdę ze szklanką” i pobiegł do swojego pokoju. Po chwili pukanie do moich drzwi. Zapomniał gdzie mieszkała osoba, która mu chciała pomóc, więc znowu pukał do mnie. Myślę „może się zorientuje, że złe drzwi, jak mu nie otworzę?”. Mija kilka sekund, a ten zaczyna walić po drzwiach. W końcu mu otwieram, a ten sam już się kapnął, że nie te drzwi. Ja jednak paczę na jego zajebistą szklankę – duży kufel na piwo . Po kilku minutach słychać jak rozmawia ze swoją dziewczynę, z którą mieszka. Najpierw z takim oburzeniem „co ty?”, a potem już łagodnie „ah, mleko…”. Szkoda mi trochę dziewczyny, bo nie ma z nim łatwo. Raz go zaprowadzała do pokoju, gdy ten był nawalony. Mimo, że stałem na końcu korytarza, to ten mnie z daleka już pozdrawia :). Idą w kierunku swojego pokoju, ale na korytarzu ktoś wystawił grill. Pijanego osobnika ten grill bardzo zainteresował i zaczął go dotykać (nie wiem co chciał sprawdzić). Jego dziewczyna zaczęła go szarpać i „idziemy”. Jeśli teraz ma z nim takie przygody, to ciekawe co będzie później? Pamiętam też dzień, w którym ich poznałem. Było to (ku zaskoczeniu wszystkich czytających teraz) na imprezie w akademiku . Chłopak nawalony, kilka słów z nim zamieniłem, a gdy wypił kieliszek wódki to zrobił kwaśną minę i przez dobrą minutę nie potrafił powiedzieć słowa. Ech.

Pali się! Śmietnik…
Już kilka razy paliły się śmietniki obok akademika. Niektórzy twierdzą, że lądują tam niedopałki papierosów, inni że to rozżarzone resztki po grillowaniu, a ja myślę, że ktoś je celowo podpala (tak żeby panowie od śmieci się nie musieli przemęczać). Raz współlokator przechodził obok śmietników i mówił mi, że prawie wszystko wewnątrz już się spaliło. Przyjechała straż, pojechała. Po kilku minutach paczę – pali się od nowa. Tylko tym razem od góry śmietnika, więc wychodzi na to, że drugi śmietnik. Byłem to zobaczyć z bliska i o dziwo jakiś koleś chodził obok miejsca pożaru i był bardzo wyluzowany – jak dla mnie podejrzany. Wracam do akademika, mija jeszcze sporo czasu zanim straż przyjeżdża ponownie – bo jak inaczej zrozumieć zgłoszenie „pali się śmietnik obok akademików”, skoro dopiero co tam byli i ugasili? Rozmawiam jeszcze z kilka minut o tym ze swoim współlokatorem, aż w końcu miał jeden ze swych „przebłysków geniuszu” i zapytał „to jak, dwa śmietniki się paliły?”.

Przebłyski geniuszów ciąg dalszy
Takich przebłysków miał całkiem sporo. W którymś momencie dotarło do mnie, że po tym roku mieszkania w akademiku spokojnie mógłbym napisać książkę o samych współlokatorach i byłaby z tego niezła komedia .

Po tym jak zdałem we wtorek ostatni egzamin, chciałem w czwartek się z akademika wyprowadzić. Najchętniej to bym został dzień dłużej, ale w piątek miałem już termin u dentysty, a to nie będę się już wtedy wracał. A wyprowadzka z akademika to wcale nie takie „hop siup”. Najpierw trzeba odnieść pościel (każdy dostaje na początku roku komplet, a potem można co miesiąc ją wymieniać, chociaż większość ma swoją pościel z domu, to mi się nie chciało tego targać; oczywiście jakościowo pościel gorsza…) wtedy dostaje się obiegówkę, na której potrzeba kilka podpisów, w tym od współlokatora, jeśli się wyprowadzam jako pierwszy – tak że odpowiedzialność za pokój przechodzi w całości na jego barki. Tylko co gdy współlokator siedzi w domu? Niech się ktoś inny podpisze za niego! I tak tego nie sprawdzają, więc… Jako że podpis był mi potrzebny na 9. rano, a wtedy w akademiku ciężko spotkać żywą duszę, to walnąłem podpis lewą ręką. O tym fakcie powiadomiłem współlokatora smsem, żeby nie było. A ten mi odpisuje „to co, ja już tam nie mieszkam?”.

Dorośli ludzie, a gorsi niż bydło
Czasem potrzeba czasu (pojechałem!), aby uświadomić sobie, że w akademiku mieszkają głównie ludzie na studiach, a więc osoby które aspirują do wykształcenia wyższego, tymczasem niektórzy z nich zachowują się jak przedszkolaki. Raz przychodzę do kibla (toalety na korytarzu), a tam jakiś geniusz nawrzucał do środka toalety kartki papieru. Nie wiem czy się nimi wycierał (he?) czy co, ale chyba nie chcę wiedzieć. Spróbowałem spuścić wodę, ale niestety, kibel był nimi za bardzo zapchany i woda się tylko podniosła. Wracam po godzinie, z ciekawości sprawdzam kibel. Nasrane, nasikane i wszystko pływa. No kurwa.

Zielsko na naukę
Według mnie głównymi podejrzanymi o robienie takiego syfu są Ukraińcy z piętra. Wieczne imprezy, do tego czymś tam handlują. Raz spotkałem jednego z nich, a ten, tak całkiem otwarcie się pyta, czy chcę z nimi zajarać. Trochę się zdziwiłem, ale grzecznie odmówiłem. Po czym ten dodał, że jak ma się nauczyć dat z książki z historii, to sobie zajara i cała książka wchodzi bardzo płynnie . I tak odmówiłem.

Do zobaczenia!
Przed wyjazdem jeszcze pożegnanie z niektórymi, kto wie, może w przyszłym roku się już ich nie spotka. Niektórzy będą szukać mieszkania, inni mogą sesji nie zdać, więc nigdy nie wiadomo. Na pewno nie można po cichu wyjechać.

W przyszłym roku znowu będę mieszkał w akademiku. Po tym roku mogę stwierdzić, że nie jest ani super, ani fatalnie. Na pewno na plus jest cena, to że daleko nie trzeba wychodzić aby się spotkać ze znajomymi oraz imprezy. Na minus zdecydowanie syf oraz niewielka przestrzeń. Jednak z pewnością życie tam jest doświadczeniem, którego nigdzie indziej się nie zdobędzie .

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and