Wiedza poszła w las
1

Już jakiś czas w telewizji emitowane są dwie reklamy apelujące o zachowanie bezpieczeństwa na drogach. Jedna państwowa, druga od firmy ubezpieczeniowej. Poniżej filmy.

Spojler Pokaż

Krótkie wytłumaczenie słuszności obu filmów:

1. Dlaczego 10 km/h robi różnicę? 10 km/h to tyle co nic.
Najpierw trzeba zacząć od wypisania wszystkich czynników, które wpływają na drogą hamowania. W pierwszej kolejności oczywiście aktualna prędkość. W dalszych – rodzaj nawierzchni, warunki pogodowe, jakość opon samochodowych, elektronika w samochodzie, hamulce, reakcja kierowcy, trzeźwość kierowcy, głośność radia w samochodzie… Tych czynników jest sporo i każdy może spokojnie podać kolejne. Skupmy się jednak na tym najważniejszym, czyli prędkości. Skoro droga hamowania jest zależnością od czegoś, to  można ją opisać matematycznie. Istnieje (skomplikowany) wzór na wyliczenie drogi hamowania, w którym aktualna prędkość jest podniesiona do kwadratu. Tym samym
50^2 = 2500
60^2 = 3600
Zwiększając niewiele prędkość, dostajemy dwie liczby, które różnią się aż o 1100! A co, jeśli noga nam nieco mocniej dociśnie na pedał gazu (70 km/h)?
70^2 = 4900.
Wynik niemal dwukrotnie większy niż w przypadku 50 km/h. Więc tak, 10 km/h robi różnicę.

2. Wariat drogowy? Łapcie ich!
Początkowo zdziwiłem się, że PZU nazywa nas wariatami drogowymi. Wariatem może być Frog, którego sprawą karmią nas media. Ale my? My nie.

Moje podejście zmieniło się, gdy przeczytałem wyjaśnienie PZU w tej sprawie. Czy wam nie zdarzyło się nigdy jechać szybciej niż należy (choćby te 10 km/h wyżej)? Wyprzedzaliście kiedyś w miejscu, gdzie nie można? Przejechaliście na wczesnym czerwonym świetle „bo zdążę”? To wszystko wydają się być małe grzeszki w porównaniu do wyczynów Froga, ale to jednak przewinienia drogowe. Drzemie więc w nas taki mały wariat drogowy.

Odzew
I co? Gówno. Mimo tych oraz wielu innych akcji społecznych, liczba wypadków nadal utrzymuje się na wysokim poziomie. Niedawno przecież 18-latek, który miał kilka miesięcy prawo jazdy zabił grupkę osób. A przecież był po nowych testach na prawo jazdy, które miały eliminować takie zachowania.

Także widzę na drodze obok mnie wiele osób, które lubią potrzymać nogę na gazie, czasem nawet więcej niż stówka na liczniku, czyli nawet więcej niż poza zabudowanym można. Jako argument często mówią „bo fajna droga, to można szybciej jechać”. A co by było, gdyby w całym kraju był fajne drogi? Wszędzie ludzie pędziliby tak szybko? Głupie gadanie.

Niestety, ale człowiek jest taką istotą, że dopóki sam czegoś nie zobaczy, nie przeżyje, to tego nie uzna.

I tak z punktu widzenia ekonomicznego, akcje o bezpieczeństwie na drogach są klapą, bo ogrom ludzi ma na nie wyjebane. Z punktu widzenia ludzkiego, nawet jedno uratowane życie w ten sposób to sukces.

Notkę piszę wkurwiony, bo czasem nawet spokojnie przez drogę nie mogę przejść .

Comments
  • Stoku 30 września 2014 at 23:41

    10 mniej robi różnicę, ale w końcu dojdzie do tego, że szybciej będzie można dojść do celu na piechotę, niż dojechać samochodem, a rowerem już na pewno. Mamy głupie ograniczenia w miejscach, gdzie na prawdę są dobre warunki do szybszej jazdy. Dziwne, że na zachodzie w wielu miejscach jest 70 i nic się nikomu nie dzieje…a odbiegając od tematu, to o drogówce i „suszących miśkach” nie wspomnę, bo nie widziałem ani jednego.

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and