W zorganizowanej miesiąc temu ankiecie wyszło, że czytelnicy murzyna nie są uzależnieni od internetu. Wtedy napisałem
Myślę, że gdyby taki sondaż zorganizowała firma zajmująca się ankietowaniem Polaków, wynik byłby zgoła odmienny.
W moje ręce wpadły wyniki badań odnośnie uzależnienia od smartfonów, więc temat pokrewny. Skoro nie potrzebujemy internetu, nie potrzebujemy przecież też smartfonów.
Liczby są jasne – 40% posiadaczy smartfonów nie potrafi żyć bez internetu w małym szklanym ekraniku, a 1/3 społeczeństwa zabiera telefon z gierkami i komunikatorami do kibelka.
Jak to dobrze, że NAS to nie dotyczy, prawda ?
Telefon w kiblu dobra rzecz, zazwyczaj odwiedzam strony czysto naukowe albo wklepuję w Wikipedię jakieś ciekawe hasło z przyrody, historii i czytam.
Jeśli jest internet, to korzystam, a jak go nie ma, to nic się nie dzieje, chyba że mam do załatwienia sprawę.
Czy dalej można mówić o uzależnieniu od internetu i technologii, jeśli nie możemy się od nich odciąć na kilka dni? Świat poszedł na przód i internet jest wymogiem w życiu codziennym. Szczególnie w życiu studenta, gdzie większość spraw załatwiało się na www (przynajmniej u mnie). Od rekrutacji, po ankiety wyboru języka – bez neta nie miałbym możliwości zapisania się. Ważne ogłoszenia na grupie fb, przelewy koniecznie przez internet… Moim zdaniem to wina wzrostu tempa życia zmusza nas do korzystania z tych dóbr.
A smartfon? Gdyby nie on, to nie miałbym się jak zapisać na uczelnię będąc za granicą. No i to coś więcej jak przeglądarka www. To komunikacja, zdjęcia, filmy, muzyka, narzędzia, gry. Od jakiegoś czasu przestałem włączać pc i korzystam już z samego telefonu, bo jest szybsze, cichsze i wygodniejsze komputer włączam tylko kiedy chcę przekopiować film z telefonu na pendrive, chociaż tutaj też obeszłoby się bez pieca, bo telefon też mogę podłączyć do tv.
Czy to uzależnienie? Czy codzienność, norma XXI wieku (kiedyś nazywana chorobą)¿ Każdy musi sobie na to odpowiedzieć sam, bo można na to różnie patrzeć.
Uzależnienie to choroba i nie powinno się tego mylić z potrzebą.
Odnosząc się do notki, jestem ciekaw, jaka redakcja i jaka gazeta to napisała, gdyż widzę tutaj że kaczka dziennikarska sięgnęła po raz kolejny z resztą dna. Smartfon to przede wszystkim sprzęt, a pisząc takie coś ktoś podcina sobie po prostu przysłowiową gałąź na której się siedzi, tym bardziej w dobie wolnego internetu, gdzie popularne jest przechowywanie zabezpieczonych danych w chmurze i możliwość odczytanie ich z dowolnej lokalizacji na Ziemi przez osobę, która te dane zamieszcza.
Nad tym tematem faktycznie idzie polemizować na różne sposoby i co z tego.
Mówimy o wygodzie czy o uzależnieniu ;)?