HaEr-owcy z dupy
3

Kiedyś koleżanka powiedziała, że po studiach mogła by pójść na kurs/podyplomowe związany z „HaEr”. Jak argumentowała „bo zajmują się oni rekrutacją do pracy itd.”.

Jeszcze nie wiedziała, że zaraz ją onieśmielę.

Na moje podchwytliwe pytanie „a co to znaczy HaEr”, ta po chwili namysłu zaczęła wklepywać szukaną frazę w wyszukiwarkę internetową, a ja momentalnie sam sobie odpowiedziałem „zasoby ludzkie”.

Jaki ma więc sens nazywanie siebie „HaEr-owcem”, skoro nie wiemy nawet co to znaczy? Ba, dopiero po nieudolnych próbach przetłumaczenia tego słowa na polski (moje podejścia: „zasób ludzki”, „górnik zasobów ludzkich”, czy genialne „osoba zajmująca się zasobami ludzkimi” – jednak to określa rodzaj pracy, a nie nazywa pracownika) można stwierdzić – a czy nie da się tego nazwać inaczej? Dlaczego nie np. kadrowa?

Dwie sytuacje, które spotkały mnie ostatnio w związku z kontaktem przez HaEr-owców.

Pierwsza – kobieta przez telefon stwierdza, że jutro powiadomi mnie, kiedy mogę zjawić się w siedzibie firmy, by dokończyć etap rekrutacji do nich. Odpowiadam grzecznie, że jutro mogę być nieosiągalny, na co ta sama odpowiada „dobra, wyślę mejla”.

Kolejnego dnia miałem sprawdzian. W razie W wyciszyłem wszystkie dzwonki. Gdyby mi coś zadzwoniło albo zawibrowało, to moja linia obrony mogła by być niewystarczająca.

I co? Oczywiście, HaEr-owiec dzwoni!

Druga sytuacja, również rozmowa przez telefon z inną kobietą (czy ten „zawód” jest zdominowany przez kobiety?) zajmującą się ogólną rekrutacją bez podziału na stanowiska. Wstępne rozmowy, pierdu pierdu. Pada pytanie
-W jakim obszarze chciałby Pan pracować?
-Hmm… Wie Pani, 5 lat studiów, to pracy fizycznej pod uwagi nie biorę – podkreśliłem od razu.
-Nie, nie. Nie mówimy o fizycznej. Mówimy o stanowisku biurowym.

Rozpocząłem potem swój krótki wywód, ale po chwili miałem wrażenie, że co bym nie powiedział, to dostałbym taką samą odpowiedź. Jednym z proponowanych dla mnie stanowisk był… Telemarketer.

W **** biurowa praca.

Po tych wydarzeniach stwierdzam, że HaEr-owca nie można nazwać kadrową. Tytuł kadrowej zoobowiązuje, tytuł HaEr-owca – nie.


Musk rozjebany na koniec notki.

 

Comments
  • emil 2 czerwca 2016 at 19:26

    Haerowcy to największy rak współczesnego rynku pracy. To tak jak z kursami przedsiębiorczości, osoba uczy cię jak pomnażać swoje pieniądze i mieć ich najwięcej zaś sama w tym samym czasie bredzi swoje smuty za 2000zł miesięcznie albo i mniej. Skoro tak umie „zarządzać” zasobami ludzkimi i nadal siedzi jako Haerowiec to coś tu jest nie tak.

  • Piterus 2 czerwca 2016 at 19:36

    Coś jak katechetka w ciąży mówiąca o naturalnym planowaniu rodziny.

    A tak serio to coś w tym jest. Miałem kiedyś cykl jakiś spotkań o rynku pracy i prowadziła to pewna osoba, chwaląca się gdzie to ona nie robiła i mówiła jak to znaleźć wymarzony zawód. Chyba jednak coś nie siadło jak prowadzi tego typu szkolenia

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and