Kartka z pamiętnika akademikowego 5
0

W tej kartce podsumuję swoje dotychczasowe mieszkanie w akademiku. Kalendarzowo wychodzi na to, że mieszkam tam 3 pełne miesiące, praktycznie oczywiście ciut mniej . Gdyby to tak podsumować?

Pytanie, czy fajnie żyje się w akademiku?
Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo wszystko zależy nie tyle od tego, czy akademik jest fajny, tylko od tego, jakie jest piętro. Na początku mieszkałem na rozrywkowym i miłym piętrze, ale ze zjebanym współlokatorem (polecam wrócić do poprzednich kartek). Teraz mieszkam na spokojniejszym, gdzie niektórzy potrafią się minąć na korytarzu bez przywitania (!), ale z o wiele lepszym współlokatorem. Widząc ile nauki mnie czeka i ile już zakuwałem, to dla mnie nowe piętro jest lepsze – jutro sprawdzian, a tu impreza? Nie na tym piętrze. Chociaż wciąż nie ogarniam, jak można iść korytarzem patrząc w podłogę, ale spoko, wprowadzam ze skutkiem reformy .

Jest syf?
Jak wyżej, zależy od piętra. Na poprzednim jako tako nie było brudno, ale na obecnym bajzel robi grupka Ukraińców. Wystarczy się przejść do kuchni na piętrze w godzinach wieczornych, a można się przerazić. Raz np. w zlewie były ciasteczka ułożone jedne obok drugiego. Dobra, zły przykład, bo nie jest może zasyfione, ale sens? Brak. Prawdziwych przykładów nie podam, bo brakuje słów by opisać…

Więc fajnie?
Ma swoje plusy i minusy. Podoba mi się to, że o każde porze dnia spotykam znajomych, z którymi mogę pogadać, ale mogę też się wyalienować i się uczyć. Na pewno życie w akademiku to ciekawa przygoda, zupełnie inna od siedzenia w wynajętym mieszkaniu… Albo od siedzenia z rodzicami!

Urodziny z obcymi
Mój akademik ma specjalną stronę na FB, gdzie każdy może coś napisać. Piszesz „potrzebuję ładowarki do Nokii” i za kilka minut masz pukanie do drzwi.

Pewnego razu poszedłem odwiedzić kumpla, ale go akurat nie było. Spotkałem za to innych znajomych, którzy stwierdzili, że na wspomnianej stronie pewna dziewczyna zamieściła wpis, w którym zaprasza wszystkich na swoje urodziny, które będą w pokoju numer… Prosi również o przyniesienie własnego alkoholu. Znajomi byli pod podanym pokojem, jednak nikogo nie było. Staliśmy tak na korytarzu, rozmawiając jeszcze o innych pierdołach, przychodzili kolejni. Gdy zebrała się nas jakoś grupka 10-osobowa, to stwierdziliśmy, że idziemy szukać imprezy urodzinowej. Po drodze jeszcze spotkaliśmy kilka osób i taka oto pielgrzymka wyruszyła na poszukiwania. Idziemy pod pokój – nikogo nie ma. Stoimy chwilę, przechodzi pewna dziewczyna. „Szukacie imprezy? To ja świętuję. Dopiero się zaczyna, więc chodźcie do mojego pokoju.”. Zapamiętałem numer pokoju i wróciłem jeszcze załatwić kilka spraw. Wracam do towarzystwa po jakiejś godzince, a towarzystwo najebane. W najgorszym stanie była sama solenizantka. Gdy chciałem jej złożyć życzenia, ta stwierdziła „jestem pijana, po prostu mnie przytul”. A że miała ona kilka kilogramów za dużo, to jak mnie ścisnęła i nie chciała tak szybko puścić, to myślałem że może się to dla mnie źle skończyć. Przeżyłem, a jak stwierdził główny polewający „no ziomeczek, dopiero przyszedłeś, więc masz tu kielona”. Solenizantka też kielona dostała, ale połowę rozlała.

Jeden strzał i opuściłem po cichu towarzystwo, bo jeszcze miałem trochę zajęć. Jak się okazało, impreza przeniosła się po kilkunastu minutach do innego pokoju, bo solenizantka zaliczyła zgon . Tego samego wieczora do akademika wbiła policja, bo ktoś zadzwonił do mundurowych. Naprawdę, dzwonić po policję? Osoba doniosła, że w akademiku, miejscu publicznym, jest za głośno, więc policja musiała interweniować. Szkoda, że nie skorzystano z najprostszego wariantu – interwencja u portiera, który lubi wdawać się w konfliktowe sytuacje.

Murzyn szuka żony
Jeśli słyszeliście o programie telewizyjnym „Rolnik szuka żony”, to jak brzmi Murzyn szuka żony? A taki przypadek jest u mnie w akademiku!

Pewnego dnia uczyłem się do sprawdzianu, miałem kilka wątpliwości, więc poszedłem po radę do koleżanek z roku. Pukam kulturalnie, chwila ciszy, jedna z nich powoli otwiera drzwi.
– Ah, dobrze że to ty. – mówi.
– Co się stało?
– Taki murzyn tutaj chodzi i ma przyjść, chodź, to z nim potem porozmawiasz.

Okazało się, że koleżanka robiła łazanki w kuchni. Podbił do niej murzyn i zapytał się, czy może trochę dostać. Dała mu trochę na (swój) talerz i lada moment ma przyjść go zwrócić. Chwilkę posiedziałem, pukanie do drzwi.
– To on, idź ty z nim pogadaj! – rzuca.
– Co ja? Twój pokój!
– No dobra, idę otworzyć.
– (otwiera drzwi)
– Cześć. – murzyn. (łamanym angielskim) Bardzo smaczne, podobało mi się. Znasz Facebook?
– Tak. – mówi koleżanka.
– To masz, tutaj mnie znajdziesz. (wręcza karteczkę) Cześć!

I tak kumpela otrzymała karteczkę, a na niej
Facebook: (imię i nazwisko)
mobile: (numer telefonu)

Wszystko fajnie, gdyby nie to, że murzyn ten ma 50 lat, jest żonaty, ma dzieci i uczy się polskiej filologii, a po polsku zna z 5 słów.

<@Gudio> 5 slow = policja kurwa murzyn daj kocham

I jeszcze warto podkreślić, że taką karteczkę otrzymała już prawie każda dziewczyna w akademiku…

W nowym roku życzę mu powodzenia w poszukiwaniach!

A sobie życzę zdania sesji, która w tym roku wydaje się być nieprawdopodobnie trudna do przejścia. Jeśli chcę jeszcze pisać kartki z akademika, to muszę ją przeskoczyć . Chciałbym. Ale czy się uda?

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and