Jak to w życiu bywa, jedno się kończy, inne zaczyna. Już we wtorek przenoszę się do miasta oddalonego o ponad setkę kilometrów ode mnie w celu rozpoczęcia nauki. W poniedziałek miałem mieć spotkanie adaptacyjne przed pierwszym października. Spoko, gdyby nie to, że było ono o 9:00. Uwzględniając dojazdy i przesiadki musiałbym wstać o 5 rano, i w najlepszym przypadku byłbym o punkt 9 na miejscu. Najlepszym, bo pociąg musiałby się nie spóźnić . A potem jeszcze szukać sali, gdzie to jest. Więc od 5 rano w biegu, żeby być na spotkaniu, które będzie trwać z godzinkę. Spotkanie typu „lepiej być”, więc pierdolę. Już 3 lata studiowałem, więc coś wiem. Zresztą, po spotkaniu musiałbym wracać do domu, a kolejnego dnia znowu tam jechać, ponieważ będę się meldować w akademiku. Bez sensu.
Tak, będę mieszkać w akademiku. Dla beki napisałem podanie, które wysłałem listownie. Gdy już wysłałem list przypomniało mi się, że nie wypełniłem kilku rubryk, ale przyjęli i przyznali miejsce . W pokoju dwuosobowym, ciekawe z kim będę się musiał użerać (albo kto ze mną będzie musiał ). Mieszanych par raczej nie robią, więc pewnie z jakimś chłopem. W sumie wolałbym z dziewczyną. Przy dziewczynach potrafię się jakoś bardziej zachowywać. Są plusy i minusy akademika, ale zdecydowanie największą zaletą jest cena – 360 zł za cały miesiąc, wszystko wliczone – czynsz, woda, prąd, internet, przy czym gdybym wynajmował mieszkanie, to sam czynsz wyszedłby powyżej wspomnianej kwoty, a co dopiero po doliczeniu mediów. Największą wadą mogą być ewentualne kolejki do kibla czy prysznica, trzeba zobaczyć ile osób przypada na jedną toaletę.
Zamelduję się więc we wtorek. Środa i czwartek mam wolne, ku mojemu zaskoczeniu. Piątek szkoła. Potem sobota i niedziela. Fajnie, bo przynajmniej się nie przemęczę w pierwszym tygodniu z nauką. Będę mieć dosyć swoich rzeczy do uregulowania. Trzeba będzie jakąś pracę znaleźć za marne grosze, żeby przeżyć.
Mój wyjazd będzie oznaczać także niemal zerową aktywność tutaj, na komunikatorach czy w VCMP. Nie po to jadę tak daleko, żeby siedzieć na komputerze w wolnym czasie . Do domu będę przyjeżdżać, ale jeszcze nie wiem jak często.
Jakoś to będzie. Musi być.
Wyślij pocztówkę i pozdrów Adasko
Przecież Vic ma mieszkanie w Katowicach, jak byś ugadał to za te niewiele więcej jak 500zł byś się dołożył i żył jak człowiek.
Akademik hmm, moja siostra na 1 roku (teraz 4) po 2 tygodniach ZREZYGNOWAŁA z mieszkania w akademiku twierdząc, że akademik nie jest dla ludzi którzy chcą się uczyć :D.
Niestety, gra w pingponga o 2 w nocy patelnią nie pomagały w zdobywaniu wiedzy, powodzenia.
Spoko loko, niby jestem w akademiku, który jest trupiarnia, bo nie ma za dużo imprez. O ile jakieś są. Wczoraj że współlokatorem próbowaliśmy coś rozruszac, ale słabo.
Słabą wódkę żeście mieli, jak żodyn student nie chciał melanżować
Chodzili z radlerami
Jakiego masz współlokatora, jakiś kuc, #bekazrapsow czy młody wykształcony z wielkiego miasta?
Tak w ogóle to muszę pisać z wifi ze szkoły, bo w akademiku ni ma. Jest internet po jakimś śmiesznym kablu, nie wiem czy to ethernet.
O moim wspollokatorze to kurwa osobny wpis trzeba. Niezle z niego ziolko. 4 lata się uczy, a raz kiblowal. Ma sprawę w sądzie i grozi mu więzienie, ale ma wyjebane na to.
Wczoraj lepsza impreza była, trochę ludzi przyszło, piwo, karty, zboczenstwa i głupie teksty. Najlepsze kurwa było jak graliśmy w uno, rzuciłem kartę zmiany koloru i krzyknąłem ŻÓŁTEK. Jak na zawołanie przyszedł jedyny Japończyk w całym akademiku i zlewa totalna. Ale jest w porządku, miał ze sobą 4pak.
Laski też fajne, z jedną to tak się fajnie dogaduje, bo urodziła się tego samego dnia i miesiąca co ja :o. Przypadek?
Napisałem coś jeszcze ale uciekło, następnym razem napisze sobie najpierw w Wordzie kurwa :).
Zapewne musisz zgłosić się ze swoim MAC karty sieciowej i dopiero puszczą ci autoryzację po ethernet
Co? Sa tylko jakieś śmieszne gniazdka, ludzie mają laptopy na kablu do niego podłączane.
A nie ma u was listy dostępu po MACu?
Raczej nie. Wkładasz kabel do gniazda i albo od razu działa internet, albo po kilku godzinach. Tak czy siak wifi nie ma – XXI wiek wita.
Kupujesz router za 50zł, udostępniasz wifi z nazwą pojoku i sprzedajesz dostęp za 5zł
POLECAM STUDENCKI ROUTER ON NETWORKS N150R W MEDIA MARKT ZA 40 ZŁ!
Nah, za duże inwestycje. Jak ja na razie jednorazowo w sklepie nie wydałem więcej niż 10 zł haha.
To jak Ty chciałeś rozkręcić imprezę za 9.99?!
To zrób składkę wcześniej, popytaj ludzi obok, czy nie chcieliby wifi za 5zł xD
Spoko, jak wrócę do domu w sobotę to może pogadamy. Chociaz kutz wie, bo pewnie będę miał w pizde zajęć.