Watch Dogs 1 recenzja
1

Genialny chwyt marketingowy czy kogoś poniosło? W zeszły listopad można było ściągnąć za darmo i legalnie grę Watch Dogs. Cebula zacna, więc nic tylko brać, szczególnie że coś o tej grze już słyszałem…

Gra od razu zaskoczyła mnie wolnym działaniem. Optymalizacja to chyba dla twórców gry obce słowo, niejednokrotnie miałem sytuacje, gdy jadąc samochodem bez powodu miałem spadek do kilku fps przez dobrą chwilę. Moje marudzenie może przerwać jedynie to, że mój komputer nie łapał się po części nawet na minimalne wymagania jednak podobnych opinii w internecie jest całkiem sporo. Jak na grę wizualnie bliżej do GTA 4 niż GTA 5, wymagania są stanowczo za wysokie.

Co do samej gry, to fabuła i cała otoczka jest dnem. Nawet przez chwilę nie miałem żadnej nici empatii i zrozumienia do głównego bohatera. Oto hakier, ubrany w płaszcz i czapkę z daszkiem, biega jak sprinter i skacze jak świetny parkurowiec po mieście, nawet przyzwoicie obsługuje się różnymi brońmi i jeździ samochodem tak, że wszystkich innych kasuje, a sam jedzie dalej, trzyma w dłoni superkomórkę jutra (bo sama się ładuje), którą szuka sprawiedliwości za zabicie rodziny .

Do misji większej wagi nie przykładałem by zrozumieć, o co chodzi. Obracamy się na początku w towarzystwie byłego kolegi, który z marszu stał się naszym wrogiem, Chińczyka, który jest niezrównoważony i w sumie nie wiadomo czemu się z nim kolegujemy, hakerki, która przedstawiała się na początku jako facet oraz siostry, która ma dziecko z problemami. Naszym celem jest zemsta, a przy okazji nasz bohater o imieniu Aiden deklaruje pomoc ludziom poprzez zapobieganie przestępstw czy namierzenie ludzi odpowiedzialnych za handel żywym towarem, jednocześnie uciekając przed wrogim pościgiem, zmieniając za pomocą superkomórki sygnalizację drogową, doprowadza do obrażeń innych cywilów. Hmhm…

Najbardziej w grze pochłonęły mnie misje poboczne, a więc zlecenia macherów, niszczenie konwojów czy ataki na bazy gangów. Również wszelkiego rodzaju formy „znajdziek” jak meldunki, kody qr czy schowane komórki były fajną zabawą. W pewnym momencie miałem niemal wszystkie zadania poboczne ukończone, przy czym z fabuły ruszyłem raptem kilka misji. A misje główne, prócz tego, że były bez jakiejś większej historii, mimo wszystko były ciekawie skonstruowane i nie były powtarzalne.

Watch Dogs ma także ciekawy tryb wieloosobowy, chociaż formuła jest mocno naciągnięta (capture the flag w formie odszyfrowania nagrania). Ataki na innych graczy bądź obrona przed innymi była całkiem ciekawym pomysłem do wplątania w wątek hakerski, chociaż uważam, że główne skrzypce grało tutaj szczęście, a nie umiejętności.

Jestem mocno rozczarowany dołączoną ścieżką utworów muzycznych, które w większości nie trafiały w mój gust, a idea wybierania utworu i słuchania od pierwszej sekundy była strzałem w kolano.

Podsumowując powiem, że po rozłożeniu Watch Dogs na czynniki pierwsze, to bardzo dobra gra. Mamy fajny multi, wciągające zadania poboczne, zróżnicowanie misji głównych oraz superkomórka zdolna do wywołania chaosu. Składając jednak te czynniki razem nie jest już tak dobrze, bowiem elementy te ze sobą nie współgrają. Dodając do tego bohatera z zerową charyzmą (który w finałowej scenie chciał pokazać, że ma zadatki by wystąpić w Max Payne 4) oraz niezrozumiałymi pomysłami programistów jak np. brak paska życia, wystawiam przeciętną ocenę 3+.

Co jednak z Watch Dogs wyniosłem? Że należy się troszczyć o bezpieczeństwo w sieci. Co prawda pokazane w grze akcje typu klik i mam twoją kasę czy układanie puzzli by włamać się do czyjejś kamerki (jeszcze) nam nie grożą, tak są to realne zagrożenia, przed którymi powinniśmy się chronić.

Comments
Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and