Witamy w korpo-landii
4

Praca w korporacji może przerażać. Idąc krok dalej, dzisiaj krótki przewodnik po „korpo-landii”, czyli miejscu z kilkoma wieżowcami, kilkunastoma korporacjami i setkami korpo-szczurów.

Zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną do pewnej firmy. Siedziba miała być w Krakowie, ale okazało się, że był to Zabierzów pod Krakowem (oddalony o kilkanaście kilometrów samochodem) tylko, że w ofercie pracy przewijała się cały czas nazwa dawnej polskiej stolicy. Głównie dlatego, że nazwana przeze mnie „korpo-landia” tak naprawdę nazywa się Kraków Business Park.

Rozkminiając jak dojechać na rozmowę rekrutacyjną wygrzebałem w internecie, że mam pod nosem przystanek kolejowy. Zaintrygowało mnie jednak to, że jest to… Prywatny przystanek. W każdym razie pociągi regionalne się tam zatrzymują i to mnie zadowalało.

Dojechałem na miejsce z rana. Stacja jako taka zadbana, chociaż od czasu otwarcia z 2009 r. raczej nie przeszła żadnych napraw ani konserwacji, co jest widoczne na każdym kroku (przeciekające rynny; niedziałająca winda). Na ścianach różne graffiti („jebać Wisłę maczetami”), ale poniższe zasługuje na upublicznienie

Kieruję się w kierunku wieżowca, który jest jednym z pięciu tam znajdujących się.

Już po chwili mam wrażenie, że trafiłem do miasta w mieście. Oprócz szklanych budynków jest piekarnia, sklep, budka z burgerami (no bo lunch), pralnia, stołówka, przystanek autobusowy, warsztat samochodowy, kasa biletowa PKP. Jest nawet jeziorko, przy którym korpo-szczury mogą się zrelaksować. Czego chcieć więcej do egzystencji?

Gdyby komuś było mało, to w „korpo-landii” rozprowadzana jest nawet gazeta adresowana do korpo-szczurów o wdzięcznej angielskie nazwie. Artykuły pisane korpo-językiem, jeden w całości po angielsku, bo jakże inaczej (?!).

W samo południe tłumy korpo-szczurów odeszły od biurek i wyruszyły na swoje mini-miasto. Tłumy osób, które jeszcze nie miały trzydziestki i którym wydaje się, że są szczęśliwi.

Po wizycie w tym miejscu moja niechęć do korporacji jeszcze bardziej wzrosła. Musiałbym być desperatem, żeby przyjąć robotę w korpo i zostać korpo-szczurem.

Comments
  • Piterus 24 lipca 2016 at 22:55

    Jeśli taka opinia o korpo to czegoś nie rozumiem. Idziesz/składasz tam z wyboru czy bo nie ma nic lepszego dla Ciebie? To nie pierwsza Twoja rozmowa kwalifikacyjna z tego co wiem w podobnych

  • NC fon 25 lipca 2016 at 15:25

    Jest za tym wszystkim dłuższa historia. Ogólnie to miałem kilka minut do namysłu przez telefon, czy „pośredniak” ma wysłać w moim imieniu CV do firmy. Potem dopiero dowiadywałem się, że jest to korpo. Ale przynajmniej wiem, że są korpo mniejsze i większe :).

  • Iamurdoughter 11 sierpnia 2016 at 09:08

    Jakbym czytała swoje własne spostrzeżenia. Jedno co wiem to to, że bije ode mnie atmosfera anty-korpo na kilometr i dlatego pracy tam nie dostane. Pierwsze co ujrzałam to zestresowanego człowieka jarającego szlugę z wyraźnym smutkiem w oczach.
    Sztuczne uśmiechy, sztuczna atmosfera na rekrutacji, chociaż w ogłoszeniu firma chwali się anty-korporacyjnością… Kolejny trik by złowić szczurki. Ocenianie każdego twojego słowa wg. prastarych zapisów z jakiejś ważnej książki psychologicznej. Ja niestety jej nie czytałam

  • NC 21 sierpnia 2016 at 08:56

    Musze ci pogratulować, że bije od ciebie ta anty-korpowa atmosfera. Większość młodych się na nią niestety naciąga i są tak tym zaślepieni, że tracą kontakt z rzeczywistością.

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and