Granica między dobrem a dobrem (sic!)
3

O zabójstwie Pawła Adamowicza powiedziano i napisano wiele. Jestem przekonany, że wszyscy sprawę znają bardzo dobrze, byli nią w końcu przejęci wszyscy, niezależnie od poglądów politycznych, opinii na temat WOŚP, czy nawet faktu, że nazwisko Adamowicz słyszeli prawdopodobnie po raz pierwszy w życiu (tak jak ja).

Notkę piszę, gdyż chcę skomentować dwa bardzo ważne aspekty, które wynikły po zabójstwie.

Poruszenie
Wszyscy na swój sposób byliśmy zszokowani zabójstwem. Dlaczego? Dlatego, że dokonano zabójstwa, a więc ohydnego, obrzydliwego i najgorszego z najgorszych czynów, podczas imprezy charytatywnej, w której jak powiedział chwilę przed atakiem śp. Adamowicz „to jest cudowny czas dzielenia się dobrem”. Dwie skrajności – najgorsze zło i najlepsze dobro, tego dnia złączyły się w jedno.

Prawdą jest, że idąc gdziekolwiek, czy to na zakupy, do pracy, na koncert, z góry nastawiamy się na to, że jesteśmy bezpieczni. Bo przecież wokół sami dobrzy ludzie. Bo przecież jest ochrona. Bo przecież po co ktokolwiek miał wyrządzać krzywdę?

Założenie to jest niestety błędne, o czym sam „prawie się przekonałem” podczas niewielkiego koncertu. Nie wspomniałem tego w notce, ale jak przeczytacie „Moment godny do zapamiętania, gdy w głośnikach rozbrzmiał głośny trzask, co oczekującą publiczność przestraszył”. Wiecie, co wtedy pomyślałem? Nie jestem pewny, czy w analogicznym czasie nie było większych ataków bombowych na świecie, ale taka właśnie była moja myśl – coś wybuchło. Wówczas zdałem sobie sprawę, że jestem ja, artyści na scenie i liczna grupka fanów, którzy tak jak ja przyszli posłuchać muzyki i radośnie spędzić czas. Okazja wprost wspaniała dla wariata, nieprawdaż?

Wtedy przez moment poczułem się nieswojo i odczułem, że zagrożenie może się czyhać za rogiem. Fakt, od razu okazało się, że był to jedynie trzask z mikrofonu i po chwili przestałem się sytuacją przejmować, to mimo wszystko tamta chwila dała mi wiele do myślenia – nie można ślepo wierzyć, że wszyscy spotykają się w dobrej wierze.

Inny przykład – budynek urzędowy. Niby każdy przychodzi coś załatwić i jak najszybciej wyjść, tylko jakoś niektórzy przychodzą z nożem. Nie ma reguł, wariaci trafiają się wszędzie i o każdym czasie.

Paraliż
Brak reakcji – oto co zarzuca się uczestnikom finałowego koncertu WOŚP po ataku szaleńca. Zupełnie zero reakcji, jakichkolwiek ruchów, bo ni to uciekali, ni starali się złoczyńcę powalić. Po prostu stali. Gdyby ten człowiek miał cel zabicia jak największej liczby osób… Liczba ofiar byłaby dużo większa.

I podczas, gdy wszyscy komentujący w internecie nie potrafią się zachowaniu uczestników nadziwić, tak ja ich doskonale rozumiem, bo ogarnął ich paraliż. Paraliż taki, że na atak nożownika rzecz jasna nie byli przygotowani, ale też to, że nie wiedzieli jak się zachować.

Sam takiego paraliżu doświadczyłem raz w zeszłym roku. Chyba czerwiec, była niedziela, byłem w kościele. W pewnym momencie, kilka ławek przede mną osunął się mężczyzna. Obok niego był inny mężczyzna, który sprawdzał jego przytomność, ale nic poza tym, z drugiej strony kobieta, najprawdopodobniej żona, wyciągnęła telefon komórkowy i tak jej palce drżały, że nie potrafiła wybrać żadnego numeru telefonu. Oczywiście fakt, że ktoś zemdlał, został szybko zauważony przez najbliższe grono osób, w tym mnie.

Wewnętrznie czułem wtedy, że powinienem zareagować, tym bardziej, że mijały sekundy i sytuacja się nie zmieniała. Z jakiegoś jednak powodu doznałem paraliżu, bo nie wiedziałem co dokładnie zrobić – zadzwonić po pomoc (?), wynieść mężczyznę na zewnątrz (?), wykonać sztuczne oddychanie (?). Nie chciałem być biernym gapiem, który utrudnia, ale jakoś tak po prostu nie potrafiłem nic zrobić.

Po dłuższej chwili ktoś dołączył do osób „pomagających” i wspólnie wyszli poza kościół, na świeże powietrze. Nie pamiętam czy była w końcu wezwana karetka. Pamiętam jedynie, że przez resztę mszy czułem się źle, bo w momencie, gdy czas jest na wagę złota, nie zrobiłem nic. Zupełnie nic. Byłem jednym z tych, którzy się gapili. Biłem się z tą myślą cały dzień. Dziś jednak myślę, że gdyby ta sytuacja miała się jeszcze raz wydarzyć, to zareagowałbym lepiej (choć to jedynie moje domysły). A dlaczego? Bo już raz tę sytuację przeżyłem i wiem co robić.

Inna sytuacja – dlaczego co jakiś czas testuje się próby wyjścia ewakuacyjnego, w szkołach czy miejscach pracy? Dlatego właśnie, by wiedzieć, jak się zachować. Wyobraźcie sobie, że jesteście w zupełnie nowym miejscu i w wyniku pożaru trzeba czym prędzej uciekać. Nie znacie wyjść ewakuacyjnych, więc biegniecie przed siebie, ewentualnie dołączacie do uciekającego tłumu. Panika, chaos, każdy zaczyna biec o własne życie, jednocześnie tratując innych – tak by się to skończyło.

Sytuacji kryzysowych trzeba się albo nauczyć, albo przeżyć choć raz.

Tyle i tylko tyle chciałem w kwestii zabójstwa śp. Adamowicza dodać.

Comments
  • Stoku 5 lutego 2019 at 15:38

    Z tą śmiercią to są różne zdania. Niedawno na YT i w internecie był dostępny film z „backstageu” napadu z widokiem całego i zdrowego Pana prezydenta, ale TVP zgłosiło naruszenie praw i został usunięty… więc bardzo ciekawe, bo jednocześnie wychodzi na to, że to nie był fotomontaż. Było też widać, że ujęcie rzeczywiście pochodzi z kamery TVP/kogoś ze sceny, bo porównywałem ten wyciek z fragmentami przedstawionymi w telewizji i jeden z nich pasował. Jakbyś był zainteresowany, to napisz PW

  • Piterus 6 lutego 2019 at 13:52

    Ta, na pewno siedzi na jakiejś wyspie tam gdzie 2Pac, Hitler, Michael Jackson, Elvis Presley, Jan Kulczyk i XXXTentacion. Błagam.

    Rozwala mnie jak ludzie sobie dopowiadają właśnie takie teksty w stylu „no, jak siedzi na schodkach to równoznaczne z tym, że jest cały i zdrowy”, bo przecież to jednoznaczny i kardynalny dowód co nie – powinien być rozpruty, krew się powinna lać, a się nie leje, no jak to tak, na pewno żyje. Z reszta, niektórzy nawet jakby go fizycznie dotknęli już sztywnego to i tak by nie uwierzyli i gadali, że to ustawione i wgl (tu wstaw cokolwiek czego nienawidzisz) rządzi światem.

  • NC 24 lutego 2019 at 15:27

    Też widziałem ten film (podobno nagrywali go policjanci i spotkała ich za to kara). Czemu TVP miałoby zgłosić naruszenie? Prędzej TVN albo sami użytkownicy, bo „radykalne sceny”.

    Wracając do tego filmu – Adamowicz coś tam ewidentnie został uderzony, ale nie widać za wiele. Jedynie potem przykucnął i trzymał się za brzuch, czyli miejsce, gdzie dostał. Myślę, że to jak najbardziej naturalna reakcja – w końcu w jakiś sposób tamujesz krwotok.

    Nie szedłbym w daleko idące myśli, że Adamowicz żyje, jak twierdzi ten śmieszny czarodziej z Jasnej Strony Mocy . Chociaż rozumowanie ma całkiem śmieszne, to bez dwóch zdań Adamowicz zginął.

    W przeciwieństwie do Kulczyka, co do którego zawsze będzie ten 1% niepewności.

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and