Wyłącz to światło! I inne mity o rachunku za prąd cz. 1
3

W lipcu otrzymałem fakturę za prąd, czyli standardowo co pół roku odczyt i podsumowanie ile prądu miałem zużyć vs ile rzeczywiście zużyłem. Faktura była jednak bardzo wysoka. Za wysoka. Spodziewałem się wyższych odczytów, ale nie aż tyle!

Żona skomentowała to krótko: „bo świecisz wszędzie światło”. Na mój argument, że to nie ma większego wpływu, stwierdziła „pewnie przez czajnik, trzeba kupić gazowy”. Gdy i tu odparłem, że to na pewno nie to, stwierdziła „suma tych małych zużyć daje dużo”.

Mam jej trochę za złe, że gada takie głupoty bo uczyła fizyki w szkole i jeden z działów, który wykładała, to właśnie energia elektryczna, a jeden z tematów to… Rachunek za prąd elektryczny. Gdy zobaczyłem ksero, które rozdawała dzieciom stwierdziłem, że to nie ma sensu (wrzucę skan, wynikało z niego, że komputer zużywa mniej prądu od światła… Ok, jest to możliwe… Ale chyba w roku 2000?). Wówczas żona odparła, że ta kserówka to gotowiec i w sumie nie będzie tego weryfikować. [I tu może być dłuższa polemika ale nie o tym dziś].

Jednak mimo to nie mam jej za złe gadanie głupot, bowiem mówi to, co mówią wszyscy i ten młody, i ten stary. Nadszedł czas, by przynajmniej czytelnicy tej strony poznali, jak jest naprawdę – który sprzęt elektryczny kosztuje nas najwięcej, co warto wyłączać na noc, a kiedy warto wymienić stary sprzęt na nowy.

Gdzie ta moc?
Teoretycznie powinniśmy się cofnąć do podręcznika z fizyki i przejść od podstaw budowę atomu, by dojść do dalszej części artykułu. Jeśli znajdziesz kiedyś chwilę, odgrzebaj swój stary podręcznik, poczytaj coś na internecie albo zobacz pierwsze odcinki na yt RS ELEKTRONIKA.

Praktycznie rozpoczniemy od miejsca, które najbardziej nas interesuje – moc urządzenia.

Moc urządzenia to liczba wyrażona w watach [w] i określa pracę, jaką urządzenie wykonuje. Najprościej można utożsamiać, że moc przekłada się (prawie)bezpośrednio na wydajność. Zwykła żarówka 60W będzie świecić lepiej niż zwykła żarówka 40W. Silnik spalinowy wolnossący o mocy 150 KM będzie miał lepsze osiągi aniżeli jego 50-konny odpowiednik (to wciąż waty! 1 KM = 735 W). W obu przypadkach ważne jest, aby porównywać urządzenia z tej samej kategorii, gdyż zwykłej żarówki nie możemy porównywać z ledowym odpowiednikiem, a silnika wolnossącego do turbodoładowanego.

W przypadku sprzętu „zero-jedynkowego” (pobiera maksymalną moc albo nie pobiera wcale) w momencie uruchomienia urządzenia (np. żarówki 60W), pobiera ono z sieci elektrycznej energię o wartości 60W. Gdy urządzenie wyłączamy, pobór zanika, czyli wynosi 0W. Jednak na ogół pobór jest zmienny – komputer pobiera więcej prądu, gdy gramy w gry na wysokich detalach, zmywarka pobiera więcej prądu, gdy nagrzewa się woda, a telewizory amoled pobierają więcej prądu, gdy wyświetla kolorowy obraz.

Pytamy więc, jak ma się 60W do rachunku za prąd?

Gdzie ten pobór?
Włączamy światło, żarówka świeci, czyli pobiera prąd, czytaj generuje nam koszt. Jeśli zostawimy ją włączoną przez dokładnie jedną godzinę, będziemy mogli powiedzieć, że żarówka zużyła 60 watogodzin [wh]. 1 watogodzina to pobór 1W przez 1h.

Jeśli żarówka będzie świecić przez 2 godziny, to otrzymamy 60w * 2h = 120wh. Z kolei jeśli będzie ona świecić przez pół godziny, to mamy 60w * 0,5h = 30wh.

Z tego płynie bardzo ważny wniosek. W ujęciu kosztowym, duża moc * krótki czas = mała moc * długi czas. Jeśli więc czajnik o mocy 1200w zalejemy do pełna, gotowanie potrwa ok. 10 min tj. 1/6 godziny. Przemnażając te liczby otrzymujemy 200wh, czyli… Już nie tak dużo ? A jeśli nie zalejemy do pełna, to zejdziemy poniżej 100wh, czyli tyle ile przez godzinę pobierze sam telewizor.

Ironią jest wtedy myślenie mojego teścia (choć zapewne nie tylko on!), który zostawia włączony telewizor i chodzi po całym domu, ale czajnik elektryczny nie ma racji bytu .

Ponieważ w małe jednostki nie warto się bawić, prawie zawsze operujemy pojęciami kilowat oraz kilowatogodzina. Przelicznik jest oczywisty, 1kw = 1000w, 1kwh=1000wh.

Gdzie te koszty?
W kolejnej części skupię się na kwestiach związanych z ceną prądu, jednak przyjmijmy, że 1kwh to koszt ok. 55 gr (stan na 2019, taryfa dla gospodarstw domowych). Oznacza to, że zagotowanie pełnego czajnika to koszt 200wh * 55 groszy/1kwh = 11 groszy!

Tak dokładnie przeczytaliście, to jedynie 11 groszy. Śmieszne pieniądze, więc po raz drugi zadajmy sobie pytanie, czy warto walczyć z czajnikami elektrycznymi ? Policzmy jeszcze ile rzeczywiście zużywa oświetlenie. Weźmy zwykłą żarówkę 100w oraz odpowiednik ledowy 12w. Niech świecą (w zimie) 8 godzin dziennie przez 30 dni. Mamy wtedy:
Zwykła: 100w * 8 godzin * 30 dni * 55 gr = 13,20 zł.
Ledowa: 12w * 8 godzin * 30 dni * 55 gr = 1,60 zł.

Jeśli liczby te przemnożymy przez liczbę żarówek w domu (np. 6) otrzymujemy odpowiednio 79 zł oraz 10 zł. Tu rzeczywiście różnica robi się kolosalna i stąd wynika mit z gaszeniem światła. Warto i nawet trzeba gasić światło przy zwykłych żarówkach, ale po wymianie na ledy, gdzieś ten sens zaczyna się gubić.

Podsumowując.
Przy liczeniu kosztu, jaki generuje nam urządzenie elektryczne, ważna jest moc, jednak nie mniej ważny jest czas działania urządzenia. Koszt działania urządzenia określa jednostka watogodzin, im większe liczby, tym większy rachunek za prąd.

Comments
  • Gira 5 sierpnia 2019 at 19:05

    A ziemia jest płaska?

  • NC 5 sierpnia 2019 at 19:14

    Na to jeszcze nie znam odpowiedzi

  • […] opublikowanej pierwszej części artykułu, w którym postanowiłem powalczyć z mitami i poszerzyć wiedzę odnośnie zużycia energii, […]

  • Post a comment

    Threaded commenting powered by interconnect/it code.

Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and