Wyłącz to światło! I inne mity o rachunku za prąd cz. 2
1

Po opublikowanej pierwszej części artykułu, w którym postanowiłem powalczyć z mitami i poszerzyć wiedzę odnośnie zużycia energii, otrzymałem głosy, że wpis się spodobał. To jedziemy z drugą częścią .

W pierwszej części wspominałem, że w szkołach na lekcjach fizyki pojawia się pojęcie zużycia energii elektrycznej. Wspominałem o kserówce, która dla uczniów ma być podstawową wiedzą, chociaż pod względem merytorycznym wnosi jedynie chaos i poszerza utrwalone stereotypy. Oto i ona…

Po przeczytaniu treści nie wiem czy śmiać się czy płakać. Przeczytajmy od początku:

  • Większość (…) zużywa rocznie 1500-3500 kWh energii elektrycznej. To jest jedyne poprawne zdanie!
  • Najwięcej energii potrzebują urządzenia pracujące całą dobę. Bzdura! Jak pamiętamy z pierwszej części artykułu, zużycie energii to iloczyn mocy oraz czasu. Największe zużycie wykażą urządzenia, które mają wysoki pobór mocy przez długi czas (a nie tylko sam czas! Kontrprzykład: urządzenie w trybie czuwania „stand by”).
  • (…) jak chłodziarko-zamrażarki. Ehh, to skoro lodówki ciągną tyle prądu, to dlaczego w ogóle ich używamy?

The Rock GIF - Find & Share on GIPHY

Używamy ich, ponieważ są nam potrzebne. A jeśli zużywają za dużo to jedynie co możemy, to zakupić lodówkę mniejszą lub wywalić tę kupioną za czasów komuny i kupić nowszą, która charakteryzuje się literką A oraz kilkoma plusami. Dam przykład: kupiłem ostatnio lodówkę typu „podwójne drzwi” czyli side-by-side, 90 cm szerokości i 180 cm wysokości. Wydaje się, że takie monstrum powinno stanowić cały rachunek za prąd? Nie, producent deklaruje zużycie roczne na poziomie 450 kWh, w przeliczeniu na miesiąc wychodzi 37,5 kWh, a biorąc pod uwagę dzisiejsze ceny energii elektrycznej, jest to koszt 21 zł. Czy 21 zł miesięcznie za przedłużenie trwałości jedzenia to naprawdę aż tak dużo, by robić szum?

  • Niewiele mniej zużywa oświetlenie oraz kuchenki elektryczne. Bardzo dziwne połączenie. Czy można do jednej kategorii wrzucić żarówki i kuchenkę?
  • Komputer (…) potrzebuje śladowych ilości energii. Nie no, tu to jebłem po całości za przeproszeniem . Ś-L-A-D-O-W-Y-C-H!
  • Na wykresie mamy jeszcze winowajców w postaci pralki, radia, czajnika (a jakże!).

Wniosek: komputer zużywa ponad 2 razy mniej prądu niż czajnik oraz 8,5 razy mniej niż „żarówki i kuchenka”. Czyli można siedzieć przy komputerze po ciemku bez herbatki .

Do kosza z tym!

Patrząc na całość mam wrażenie, że zawarte dane są aktualne, ale na 2000 r., kiedy królowały zamrażarki, oświetlenie nie było ledowe, a komputery były rarytasem, które w ciągu dnia były odpalone przez godzinę lub dwie .

Porównajmy realnie, jak na 2019 r, czajnik (po prostu go lubię : ) ) oraz komputer. Weźmy skrajne przypadki tzn.

  • Czajnik zalewamy i gotujemy do pełna, zmierzona moc wynosi 1750 W. Jedno gotowanie zużywa 0,163 kWh. W ciągu dnia będziemy gotować wodę 5 razy, więc zużyjemy 0,815 kWh.
  • Laptop, który używamy wyłącznie do przeglądania internetu, żadnych gier, będzie zużywać 60 W. Laptop dziennie może chodzić 6 godzin, czyli zużyjemy 0,360 kWh.

Oznacza to, że w skrajnym przypadku czajnik zużyje 2,2 razy więcej prądu niż laptop! To straszne i jednocześnie potwierdza powyższą tezę o „prądożerności” czajnika!

  • Zgodzimy się jednak, że do pełna nie będziemy zawsze gotować. Gotując 4 razy po 1 litrze zejdziemy do 0,400 kWh, czyli… Tyle samo co powyższy laptop.
  • Laptop natomiast może być „gejmingowy” albo może być komputerem stacjonarnym z GeForcem GTX 1080 Ti. A czasy, gdy był jeden komputer na dom też się skończyły. Jeśli więc mamy dzieciaka, który po szkole rzuca torbę w kąt i idzie kilka godzin „popykać”, to w ciągu doby osiągniemy zużycie powyżej 1 kWh.

A to już jest 2,5 razy więcej. Na „korzyść” laptopa.

Przykład ten pokazuje, jak łatwo można zmienić biegun, jeśli weźmiemy pod uwagę inne dane. W kontekście całego tego wpisu ukazuje to bardzo ważną kwestię – nie można stworzyć jednego, uśrednionego diagramu kołowego i powiedzieć „to zużywa najwięcej, a to najmniej”. Zużycie energii zależy od wielu czynników, ale przede wszystkim od tego, jacy są domownicy. Inaczej prąd zużywają studenci na stancji, inaczej „single” korposzczury, a inaczej rodzina, która otrzymuje 2000 zł w ramach 500+. Oczywiście można ich wszystkich dodać i stworzyć z tego jeden diagram, jednak na ile będzie on sensowny i odzwierciedlał nasze przykłady?

Swoją drogą pokazywanie uczniom, że komputer zużywa mało prądu, było co najmniej idiotyczne. Szkoda, że materiał jest autorstwa znanego wydawnictwa szkolnego, a nauczyciele bez sensu go kopiują.

Comments
Powered by WordPress | Designed by: Free WordPress Themes | Compare Free WordPress Themes, Compare Premium WordPress Themes and